Perspektywa
Kuby
Wstałem
wcześnie, spakowałem książki, zjadłem śniadanie i skierowałem
się w kierunku domu Kubiaków. Stałem pod nim już dość długo,
ale było warto. Po jakimś czasie z domu wyszła Daria. Wyglądała
prześlicznie. Jej długie włosy opadały swobodnie na ramiona, a na
sobie miała przepiękną sukienkę.
-Cześć
Kuba - nawet nie zauważyłem, kiedy Daria znalazła się obok mnie.
-Cześć
Daria. Ślicznie wyglądasz.
-Dzięki,
masz pozdrowienia od Michała.
-Kuba
nie chciałabym
siać paniki, ale zaraz spóźnimy się na pierwszą lekcję. A
wolałabym nie spóźnić się na matematykę, bo nie jestem za dobra
z matmy, a dodatkowo pani mnie nie lubi.
-Jeżeli
chcesz to mogę pomóc ci z matmą, bo mi idzie z nią całkiem
dobrze.
-Dzięki,
będę o tym pamiętać w razie, czego.
-Mam
nadzieję,
że będę mógł ci kiedyś pomóc.
Droga
do szkoły
minęła nam bardzo szybko. Rozmawiało nam się jak zwykle dobrze.
Po wejściu do klasy usiedliśmy w ławce i czekaliśmy na przyjście
pani. Gdy tylko weszła do klasy zaczęła rozdawać nam kartki.
-Kartkówka?!
Świetnie,
witaj jedyneczko.
-Nie
dramatyzuj.
-No,
więc
dzieciaczki teraz sprawdzimy jak przygotowaliście się na dzisiejszą
lekcję. Na ławkach macie kartki, rozwiążcie wszystkie zadania w
parach. Para, która pierwsza rozwiąże zadania ma szansę na
piątki. Do roboty robaczki.
-Uff…
może
obejdzie się bez kolejnej jedynki.
-Nie
gadaj tyle tylko weź
się do roboty.
-Dobra,
dobra nie marudź.
Po
pół
godzinie mieliśmy rozwiązane wszystkie zadania. Zostało nam tylko
jedno, z którym Kuba poradził sobie błyskawicznie. Zawołaliśmy
panią, która po sprawdzeniu wyników stwierdziła, że wszystkie
zadania są rozwiązane prawidłowo i wstawiła nam po piątce.
Stwierdziła jeszcze, że w ostatnim czasie zrobiłam postępy. Fakt
5 i 4 czego można chcieć więcej na dodatek z matmy. Na każdej
lekcji siedziałam razem z Kubą. Na przerwach też przebywaliśmy ze
sobą. Cały czas czułam na sobie spojrzenia dziewczyn. Nie musiałam
się martwić o to, że ktoś będzie chciał autograf mojego brata.
Teraz mieli Kubę. Przynajmniej tyle dobrego, chociaż… wcześniej
nie gapiły się tak dziwnie na mnie.
-Daria,
co się
z tobą dzieje?
-Nie
zamyśliłam
się po prostu. Chodź, musimy się pośpieszyć, jadę dzisiaj z
Michałem do mojej starej pani trener. Może uda mi się znowu wbić
do drużyny.
-Serio?
Mam nadzieję,
że wszystko pójdzie zgodnie z planem.
-Ja
też.
Tylko boję się, że tak w środku sezonu może nie być miejsca.
-Nie
martw się
na zapas.
-Masz
rację,
co ma być to będzie. Do zobaczenia jutro.
-Pa.
Trzymam kciuki.
Pożegnaliśmy
się, a ja skierowałem się w stronę parkingu. Ku mojemu zdziwieniu
nie znalazłam na nim samochodu Michała. Postanowiłam, że
zadzwonię do mojego kochanego braciszka. Mam nadzieję, że ma
jakieś dobre wytłumaczenie, bo jak nie to tak szybko się do niego
nie odezwę.
-Michał,
mógłbyś mi powiedzieć gdzie jesteś? Miałeś na mnie czekać pod
szkołą.
-Ale
ja jestem pod szkołą…
-Serio…
to gdzie jesteś,
bo jakoś nie widzę twojego samochodu.
-No
i nie zobaczysz, bo dzisiaj rano mi nie odpalił,
a teraz jest właśnie w warsztacie. Widzisz taksówkę na parkingu?
-Widzę
-To
chodź
do niej tylko szybko, bo nie mamy czasu. Taksówką w miarę szybko
dojechaliśmy do klubu. Tam od razu skierowaliśmy się w kierunku
gabinetu pani trener. Zapukaliśmy do drzwi, a kiedy usłyszeliśmy
ciche proszę weszliśmy do pomieszczenia.
-Dzień
dobry pani Malwino.
-Dzień
dobry. Co was do mnie sprowadza dzieciaczki? – Pani Malwina miała
na oko jakieś40 lat. Zawsze zwracała się do wszystkich
„dzieciaczki”. Muszę wam jeszcze powiedzieć, że w klubie
trenują nie tylko dziewczyny, ale także chłopcy.
-Chciałabym
wrócić do treningów – wypaliłam prosto z mostu.
-Naprawdę?
Nawet nie wiesz jak się cieszę. Tylko, że jest mały problem. Nie
mamy żadnego wolnego miejsca.
-Nie
da się
niczego zrobić? – zapytał Michał.
-W
sumie to jest jedna opcja, ale nie wiem czy się
na nią zgodzicie?
-Jaka?
Niech pani mówi.
-Jest
jedno miejsce w drużynie
chłopców, jeżeli tylko byś chciała w każdej chwili mogę cię
dopisać do ich składu. A gdy tylko znajdzie się wolne miejsce w
drużynie dziewczyn od razu cię przeniosę. Co ty na to?
-No
nie wiem, nie wiem.
-Daria
zgódź
się, nie masz nic do stracenia. Z resztą z tego, co wiem to Kuba
należy też do tej drużyny. Bo przez szkołę nie może być na
każdym naszym treningu.
-No
dobra niech ci będzie.
Zgadzam się.
-Tak
się
cieszę kochanie. Masz wielki talent i myślę, że nie będziesz
odbiegać poziomem gry od chłopaków. Chodź pójdę cię im
przedstawić.
-Teraz?
-Nie
ma, na co czekać.
-Dobrze,
chodźmy.
Razem
z panią
trener poszłam na halę, a Michałowi kazałam zostać w gabinecie.
Nie chciałam żeby ktokolwiek pomyślał, że chce się wepchnąć
do drużyny przez wzgląd na Michała. Przeszłyśmy dobrze mi znanym
korytarzem w stronę hali. Zaraz po wejściu zobaczyłam na oko 10
chłopaków. Właśnie rozciągali się przed treningiem. W jednym
końcu Sali zauważyłam Kubę, który gdy tylko mnie dostrzegł
uśmiechnął się do mnie serdecznie.
-Panie
trenerze chciałabym
kogoś panu przedstawić. Daria chodź tutaj. To jest Daria Kubiak
trenowała już u nas kilka lat temu, ale musiała przerwać
treningi, teraz chciałaby wrócić. Niestety w żeńskiej drużynie
nie mam miejsc i chciałabym zapytać czy nie mógłbyś wziąć jej
pod swoje skrzydła?
-No
nie wiem. Musiałbym
najpierw zobaczyć, na co ją stać.
-Daria,
co ty na to?
-Dobrze.
Z chęcią
zagram.
-W
takim wypadku chodź
przedstawię cię chłopakom. Chłopcy chodźcie tutaj. Chciałbym
wam przedstawić Darię. Możliwe, że będzie z nami trenowała.
Dzisiaj zagra z wami mecz i o ile się sprawdzi przyjmę ją do
drużyny. Mam nadzieję, że nie macie nic przeciwko?
Po
minach chłopaków
zauważyłam, nie wszystkim spodobał się ten pomysł. Pomyślałam,
że muszę dać z siebie wszystko i pokazać im, na co mnie stać.
Podzieliliśmy się na składy. W mojej drużynie znalazł się Kuba,
(z czego nie ukrywając bardzo się ucieszyłam) oraz kilku innych
chłopaków. Przedstawili się, co prawda, ale z tych nerwów
zapomniałam ich imiona. Włożyłam wszystkie swoje siły w ten
mecz. Chciałam pokazać wszystkim, że nie jestem wcale gorsza od
chłopaków. I w sumie udało mi się to. W czasie treningu zepsułam
tylko jedną zagrywkę, a w ataku szło mi wyśmienicie. Z pewnością
otuchy dodało mi to, że mam obok siebie Kubę, który w każdej
chwili służy mi pomocą. Po treningu trener z chłopakami odbył
„naradę wojenną”, a ja pełna nadziei czekałam z panią
Malwiną.
-Mam
nadzieję,
że na każdym treningu będziesz grać tak samo jak dzisiaj.
-Czy
to znaczy, że
zgadza się pan żebym dołączyła do drużyny?
-Tak.
Dziewczyno masz naprawdę
talent. Wcześniej byłem sceptycznie nastawiony, co do tego pomysłu,
ale teraz wiem, że pani Malwina ani trochę nie przesadzała
zachwalając cię tak. Możesz z nami trenować niestety w meczach
ligi nie możesz występować. No chyba, że przebierzemy cię za
chłopaka.
-W
sumie może
to nie byłby taki zły pomysł.
-Daria!
No to z mojej strony to wszystko i serdecznie zapraszam jutro na
trening.
-Dziękuję
bardzo.
Wyobraźcie
sobie jak bardzo się ucieszyłam. Będę mogła znowu trenować.
Zaczęłam skakać i piszczeć z radości. Później wpadłam na Bogu
winnego Kubę i zaczęłam się do niego tulić.
-Nie
mam nic przeciwko takiemu okazywaniu emocji, ale jeżeli
zaraz mnie nie puścisz to z pewnością mnie udusisz.
-Oj
Kubusiu nie przesadzaj. Co ja taka bezbronna dziewczynka mogłabym
ci zrobić?
-Ty
bezbronna? Mam ci przypomnieć
ostatni trening z chłopakami? Wcale nie wyglądałaś na bezbronną.
A ja ledwo się słaniałem po tym treningu. Chciałaś mnie
wykończyć?
-Nie,
chciałam
ci po prostu uświadomić, że dziewczyny też mogą całkiem dobrze
grać i nie należy ich dyskryminować ze względu na płeć.
-Po
tym, co wtedy przeżyłem
już nigdy nie powiem, że dziewczyny nie potrafią grać.
-No
i prawidłowo.
Wiesz, co ja już chyba muszę lecieć, Michał czeka w gabinecie
pani Mileny.
-No
to biegnij do swojego braciszka, a my jutro spotykamy się
w szkole. Pa – pocałował mnie na pożegnanie w policzek. Jakieś
przyjemne ciepło przeszło przez moje ciało. Zbagatelizowałam to i
skierowałam się do gabinetu. Kiedy miałam już naciskać klamkę
usłyszałam, że Michał rozmawia z kimś przez telefon.
-No
to, o której i gdzie się
spotykamy?
-Nie
wiem, szczerze powiedziawszy to jakoś
nie mam ochoty na wychodzenie z domu, trochę źle się czuję.
-Co
się
stało? To coś poważnego?
-Nie,
po prostu się
czymś chyba zatrułam. Nie martw się do jutra na pewno mi
przejdzie.
-W
takim wypadku to ja wpadnę
do ciebie.
-Michał,
nie rób sobie kłopotu, naprawdę dam sobie radę.
-Nie
marudź,
bo i tak mnie nie przekonasz.
-Skoro
tak sprawiasz sprawę
to niech ci będzie.
-To
do zobaczenia. Koło
18 powinienem być u ciebie.
-Pa.
Michał
rozłączył się, a ja postanowiłam, że wejdę do gabinetu. Nie
był to dobry pomysł, bo oberwałam drzwiami od Michała. Czy ja
muszę mieć takiego pecha?
-Daria
nic ci się
nie stało?
-Nie
żyję.
Nie bój się od dostania w głowę drzwiami się nie umiera, ale
będę miała pewnie gigantycznego guza.
-Nie
martw się
Kubie i tak będziesz się podobać.
-Możesz
przestać?
-Nie
mów, że
nie widzisz jak się na ciebie patrzy? W dodatku coś między wami
chyba zaiskrzyło.
-Odezwał
się wielki znawca. Szkoda, że sam nie masz dziewczyny.
-Dobra
zejdź
ze mnie. Mów lepiej jak ci poszło? Przyjęli cię?
-No
ba, mnie by nie przyjęli?
– wypięłam dumnie pierś.
-Skromna
jak zawsze. To w takim wypadku chodź,
musimy zrobić zakupy, bo lodówka świeci pustkami.
-A
nie miałeś
tego zrobić rano?
-Jakoś
nie miałem czasu, ale za to zrobiłem pranie.
-No
gratulacje. Mam tylko nadzieję,
że nie zalałeś przy okazji sąsiadów.
-Nieładnie
tak nie wierzyć w zdolności swojego brata.
-Sorry
Michał,
ale trzeba to otwarcie przyznać twoja żona nie będzie miała
pożytku z takiej niedorajdy.
-Zabawne,
naprawdę.
-Wiem.
Rozdział mega długaśny. Mam nadzieję, że się podoba. Proszę o dużą ilość komentarzy, wtedy rozdział będzie dodany szybciej :)
A tutaj reakcja Dzika na ilość wyświetleń. Dziekuję bardzo za przekroczenie bariery 5000 wyświetleń :) W sumie to dlatego ten długi rozdział :) Najdłuższy w historii tego bloga :D
rozdział bardzo fajny
OdpowiedzUsuń;)
OdpowiedzUsuńRozdział bardzo fajny. :)
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejny. :)
I tak dlugie powinny byc wszystkie :D uuuu miedzy Kuba i Daria sie rozkreca :>
OdpowiedzUsuńZapraszam do siebie na 18 http://nadziejazyjwniejtrwaj.blogspot.com/2014/08/rozdzia-18.html oraz na prolog nowego opowiadania -> http://teach-me-to-love-please.blogspot.com/2014/08/prolog.html Pozdrawiam ;)
Usuńsuper
OdpowiedzUsuńZajebisty :***
OdpowiedzUsuńJak zawsze niesamowity ;)
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie, w roli głównej Carson Clark ;)
perfect-life-through-my-eyes.blogspot.com