Niepewnie wstałam z ławki. Spojrzałam jeszcze ostatni raz na Kubę i skierowałam się w kierunku mieszkania Nadii. Lodówka zapewne była pusta, więc po drodze kupiłam sobie dwa opakowania lodów. Często, kiedy mam zły humor siadam sobie na parapecie, słucham muzyki i zajadam się moimi ulubionymi waniliowymi lodami. Kiedy wychodziła z biedronki zauważyłam, że przygląda mi się jakiś typ. Przestraszyłam się, bo robiło się już ciemno, a miałam przed sobą jeszcze spory kawałek drogi. Postanowiłam, że pojadę autobusem to będzie bezpieczniejsze niż samotne wędrówki przez miasto. Na szczęście, kiedy weszłam do autobusu jego już nie było. Trochę spokojniejsza dotarłam na osiedle i weszłam do mieszkania. Tam od razu włączyłam płytę z dołującą muzyką, która całkowicie pasowała do mojego dzisiejszego nastroju. Po dwóch godzinach z lodów nie zostało już nic, a ja leżałam w łóżku i zastanawiałam się nad tą sytuacją. Może rzeczywiście powinnam uwierzyć Kubie, może to nie jego wina, przecież dobrze wiem, jaka jest Sandra. Kuba jest moim chłopakiem to chyba jemu powinnam ufać. W z tymi wszystkimi wątpliwościami w głowie zasnęłam. Obudziłam się jednak po godzinie zlana potem. Śniło mi się, że reprezentacja Polski w piłce siatkowej jechała na jakiś mecz towarzyski. Autobus wpadł w poślizg. Prawie nikomu nic złego się nie stało, ale mój brat niestety nie przeżył. Ten sen uświadomił mi, że trzeba się cieszyć tym, co się ma i nie zastanawiać się nad tym, co przyniesie jutro. Niewiele myśląc złapałam za telefon i wybrałam numer Kuby. Odebrał po kilku sygnałach.
-Słucham – usłyszałam jego zaspany głos.
-Przepraszam obudziłam cię?
-Daria? Czemu dzwonisz o tej porze? Co się stało?
-Chciałabym ci powiedzieć, że cię kocham i że ci wierzę.
-Cieszę się. Michał nie jest zły, że nie śpisz o tej porze?
-Nie śpię dzisiaj w domu.
-A gdzie?
-Michał poprosił mnie żebym zanocowała dzisiaj w mieszkaniu Nadii.
-Gdzie to jest?
-Piotrkowska 33 – usłyszałam głuchy odgłos zerwanego połączenia. Trochę mnie to zdziwiło. Po dziesięciu minutach usłyszałam dźwięk dzwonka do drzwi. Zdziwiona podeszłam do wizjera. Okazało się, że za nimi stoi Kuba. Szybko otworzyłam i wpuściłam go do środka.
-Co ty tutaj robisz?
-Nie mogłem się powstrzymać. Musiałem przyjechać. Bałem się, tak strasznie się bałem, że mi nie uwierzysz, a ja nie wytrzymałbym bez ciebie. Jesteś całym moim życiem. Wziął mnie na ręce i zaczął kręcić. Następnie wpił się w moje usta. Najpierw pocałunek był delikatny, ale z każdą chwilą przeradzał się w coraz namiętniejszy, a ja pod chwilą impulsu zaprowadziłam go do sypialni. I tak oto spędziłam moją pierwszą noc z Kubą – moją pierwszą miłością.
Tydzień minął błyskawicznie. Ja musiałam powoli szykować się na zgrupowanie kadry juniorek, a Michał na swoje. Obydwoje musieliśmy zostawić w Jastrzębiu nasze drugie połówki. Mój związek z Kubą po tym całym wydarzeniu scementował się jeszcze bardziej. Dzisiaj jest ostatni dzień przed wyjazdem. Kuba zaprosił mnie na kolację. Właśnie szykowałam się do wyjścia, kiedy do mojego pokoju wparował Michał. Wydedukował chyba, ze to będzie najlepszy moment na tzw. „rozmowę uświadamiającą”. Myślałam, że nie wyrobię ze śmiechu. Trochę się spóźnił nie ma, co. Zresztą przez całe gimnazjum miałam zajęcia z wychowania do życia w rodzinie. Kiedy zaczął mówić o dzieciach nie wytrzymałam i zdzieliłam go po łbie mówiąc, że nie mam zamiaru paprać się w pieluchach. Cudem udało mi się wypchać go z pokoju i mogłam w spokoju dokończyć swoje przygotowania. Po jakiejś pół godzinie byłam gotowa, po chwili w całym mieszkaniu rozbrzmiał odgłos dzwonka do drzwi. Poprosiłam Nadie by otworzyła, a ja zarzuciłam na siebie swoją ramoneskę i wyszłam z pokoju. Kuba siedział w salonie razem z Michałem. Rozmawiali o czymś namiętnie, ale gdy tylko weszłam do salonu uniknęli. Kuba natychmiast się podniósł i momentalnie znalazł obok mnie. Wyszeptał mi do ucha, że ślicznie wyglądam. Uśmiechnęłam się i dałam mu całusa w policzek. Pożegnałam się z Michałem i Nadią i wyszliśmy z domu. Okazało się, że na kolację idziemy do Kuby do domu. Trochę mnie to zdziwiło, ale jego rodzice wyjechali gdzieś na kilka dni, więc siłą rzeczy miał wolną chatę. Drogę do domu Kuby pokonaliśmy w ciszy. Nie potrzebne były żadne słowa. Najważniejsze było to, że byliśmy ze sobą razem. Kiedy weszliśmy do domu Kuba wziął ode mnie moją ramoneskę powiesił na wieszaku, a potem zaprowadził mnie do salonu. Sam poszedł do kuchni żeby odgrzać naszą kolację.
-To, co dzisiaj jemy?
-Zapiekankę ziemniaczaną, a na deser jabłecznik.
-Powiedz mi jeszcze, że sam to przygotowałeś?
-Zapiekankę tak, ale ciasto zrobiła moja mama. Nie potrafię piec – zrobił smutną minę.
-Nie martw się ja potrafię. Zresztą i tak potrafisz zrobić więcej w kuchni niż mój brat.
-Tak. Dobrze wiem, na co stać Michała.
-Przynajmniej teraz nie muszę się z nim męczyć, bo Nadia wyręcza go w kuchni.
-Przepraszam cię na chwilę, muszę wyjąć zapiekankę – wyszedł na chwilę z kuchni by wrócić z pysznie pachnącą zapiekanką w rękach.
-Jeżeli smakuje tak jak pachnie to musi być świetna.
-Mam nadzieję, że będzie ci smakować – nałożył mi kawałek.
-Na pewno.
Długi rozdział dziś wszedł :D następny w niedzielę. Mam nadzieję po wygranym meczu z Serbią.
Czytasz - komentujesz ;)
Świetny rozdział,cieszę się że uwierzyła Kubie :)
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejny.
Pozdrawiam ;*
Świetnie że się pogodzili :) super rozdział :) czekam z niecierpliwością ! :)
OdpowiedzUsuńCudowny rozdział! ♥
OdpowiedzUsuńZ niecierpliwością czekam na kolejny ♥
Zapraszam do mnie ♥
http://pomyslomnieczasem.blogspot.com/
Świetny, cudowny i...cudowny <3
OdpowiedzUsuńTylko tyle mogę powiedzieć <3