niedziela, 31 sierpnia 2014

29

Kolacja była przepyszna. Cały czas jednak w mojej głowie siedziała myśl, że już jutro się rozstaniemy na dobre kilka tygodni. Mam nadzieję, że ten czas minie szybko. Pociesza mnie to, że tydzień po mnie do Spały przyjedzie Michał, który również zacznie swoje zgrupowanie.
-O, czym myślisz?
-Zastanawiam się czy będziesz za mną tęsknił?
-Ale głupie pytanie! Oczywiście, że będę. Nie wiem jak wytrzymam tak długą rozłąkę.
-Będziemy rozmawiać przez internet, będę dzwonić.
-Zamknij oczy.
-Co?
-Zamknij oczy – powiedział mi czule do ucha.
-Po, co?
-Nie pytaj tylko zamknij – posłusznie zamknęłam oczy.
Po chwili poczułam jak na mojej szyi zawisa coś zimnego. Gdy otworzyłam oczy zauważyłam przepiękny naszyjnik z literą K na przywieszce.
-To żebyś zawsze o mnie pamiętała.
-I tak bym pamiętała, ale bardzo dziękuję – dałam mu całusa. – o czym rozmawiałeś dzisiaj z Michałem?
-Nieważne, takie tam męskie sprawy.
-Wiesz, o czym dzisiaj z nim rozmawiałam?
-Nie mam pojęcia.
-Zafundował mi małą lekcję uświadamiającą. Wiesz, o co mi chodzi?
-Chyba troszeczkę się spóźnił nie uważasz? – zamruczał mi do ucha. Ledwie powstrzymałam się od śmiechu
-Nie dziwię ci się – uśmiechnął się. Nie wytrzymałam i wpiłam się w jego usta. Tego, co się działo później możecie się już domyśleć.
Następnego dnia obudziliśmy się kilka minut po dziesiątej. Świetnie, a o jedenastej miałam wyruszyć w podróż do Spały. Wyskoczyłam z łóżka jak poparzona i pognałam do łazienki, żeby się ogarnąć. Po chwili zwarta i gotowa stałam już w kuchni i przygotowywałam sobie szybkie śniadanie. W międzyczasie zdążyłam jeszcze zadzwonić do Michała żeby przywiózł mi bagaże na miejsce zbiórki. Jakie to szczęście, że nie zostawiłam pakowania na ostatnią chwilę. Jednak przezorny zawsze ubezpieczony. Ponagliłam jeszcze Kubę żeby się pośpieszył, bo nie mam czasu. Dzięki Bogu mnie posłuchał. Spiął się i po chwili wychodziliśmy już z jego domu. Na miejsce dotarliśmy po kilku minutach. Kilka dziewczyn już się tam znajdowało. Wspomniałam wam, że nie lubię pożegnań? Jeżeli nie to właśnie mówię.
-Będziesz tęsknić?
-Nawet nie wiesz jak bardzo – uśmiechnęłam się przez nachodzące mi do oczu łzy. Kuba musiał to zauważyć, bo momentalnie znalazłam się w jego ramionach.
-Kochanie nie przejmuj się. Zobaczysz jak szybko to minie, a ja postaram się odwiedzić cię w spalskim królestwie.
-Naprawdę?
-Jasne, że tak. Myślisz, że wytrzymałbym tyle czasu bez spotkań z tobą?
-Kocham cię wiesz?
-Wiem, wiem ja ciebie też kocham głuptasku.
-Ekchem. Nie chciałbym wam przeszkadzać, ale zaraz odjadą bez ciebie – obok nas pojawił się Michał.
-O kurcze – wszystkie dziewczyny, które stały tutaj, gdy przyszliśmy siedziały już w autobusie, a na parkingu stałam tylko ja – przywiozłeś walizki?
-Tak. Wsadziłem je już nawet do bagażnika.
-No to chyba czas na mnie. Już za wami wszystkimi tęsknię. Michał pozdrów Nadię, a ty mi się tu pilnuj – pogroziłam palcem Popiwczakowi.
-Nie martw się dla mnie liczysz się tylko ty.
-Do zobaczenia w Spale braciszku.
Kiedy weszłam do autobusu i zajęłam miejsce do oczu napłynęły mi łzy. Pomachałam jeszcze stojącym Kubie i Michałowi, a po chwili straciłam już ich całkiem z oczu.
-Chłopak? – usiadła koło mnie jakaś dziewczyna.
-Tak chłopak.
-Widać, że jesteście ze sobą bardzo mocno związani. Justyna jestem.
-Daria.
-Wiem, co czujesz też zostawiłam chłopaka. Ile z nim jesteś?
-Jakieś 7 – 8 miesięcy. Gra w drużynie z moim bratem i chodzi razem ze mną do klasy. W sumie to mój pierwszy poważny chłopak.
-Rozumiem.
Z Justyną przegadałam prawie całą drogę do Spały. Kiedy okazało się, że pokoje są dwuosobowe bez wahania wzięłyśmy razem pokój. Pokoje były przepiękne. W każdym z nich znajdował się telewizor, 2 łóżka i wiele wiele innych sprzętów. Ponadto każdy pokój posiadał osobną kuchnię. Więc mogłyśmy same przegotowywać sobie posiłki, nie musiałyśmy za każdym razem udawać się na stołówkę. Łazienki też były dwie i to pewnie znacząco ułatwia nam życie. Nie będzie codziennych kłótni o to, kto pierwszy ma iść do łazienki.
-Jaki wypas. Patrz mamy kuchnię.
-Świetnie, tylko jest mały problem. Ja nie umiem gotować.
-Nie martw się mi wychodzi to całkiem dobrze.
-No to dobrze. Wiesz, co mam pomysł, może pójdziemy się przejść, pozwiedzamy miasto. Może jakieś zakupy?
-W sumie, dlaczego nie. Tylko się przebiorę i możemy iść.
-Ok. To ja też się poprawię trochę i ruszamy na podbój Spały.
Po półgodzinie byłyśmy już gotowe. Kiedy wychodziłyśmy z ośrodka Justyna wyszła pierwsza, a ja wyszłam chwilę po niej. Oczywiście wychodząc musiałam na kogoś wpaść. Upadając uderzyłam się bardzo mocno w głowę. Ocknęłam się dopiero po kilku minutach. Jak się okazało leżałam właśnie w gabinecie lekarskim.
-Co się stało?
-To moja wina wpadłem na ciebie. Przepraszam cię najmocniej, chyba zniszczyłem twoje plany.
-Nic się nie stało.
-Pani Dario jak się pani czuje?
-Głowa mnie trochę boli.
-Nic dziwnego. Uderzyła się pani bardzo mocno. Dlatego, niestety nie będzie pani mogła uczestniczyć w treningach przez tydzień.
-To nie możliwe?! Dopiero przyjechałam i takie coś.
-Przepraszam cię Daria. Nie chciałem po prostu cię nie zauważyłem.
-Wiesz gdzie możesz sobie wsadzić to swoje przepraszam? A właściwie to nie przypominam sobie żebym przechodziła z tobą na ty. I wielkie, dzięki, że załatwiłeś mi pierwszy tydzień zgrupowania – podniosłam się i chciałam wyjść, ale niestety zakręciło mi się w łowie i o mały włos znowu doświadczyłam zderzenia trzeciego stopnia z ziemią. W ostatniej chwili złapał mnie chłopak, z którym wcześniej się zderzyłam.
-Chyba będę musiał pomóc ci wrócić do pokoju, bo nie dasz rady wrócić o własnych nogach.
-Dam sobie radę. Nie martw się o mnie.
-Nie dyskutuj – wziął mnie na ręce i wyszliśmy z gabinetu, – w którym pokoju mieszkasz?
-Drugie piętro pokój 315.
-No to chyba jesteśmy sąsiadami.
-Ekstra – przewróciłam oczami.
-Nie cieszysz się? Ja się cieszę, że mam taką ładną sąsiadkę. Zdradzisz mi ten sekret i powiesz jak masz na imię?
-Daria.
-Ja mam na imię Maciek. Mam nadzieję, że będziemy mieli okazję się lepiej poznać – zignorowałam go i nie odzywałam się aż do momentu, kiedy dotarliśmy do mojego pokoju.
-Dziękuję ci za odstawienie mnie do pokoju. Może wejdziesz? – zaproponowałam to tylko z grzeczności. A w głębi duszy miałam nadzieję, że się nie zgodzi. Niestety z chęcią przystał na moją propozycję.

piątek, 29 sierpnia 2014

28

Niepewnie wstałam z ławki. Spojrzałam jeszcze ostatni raz na Kubę i skierowałam się w kierunku mieszkania Nadii. Lodówka zapewne była pusta, więc po drodze kupiłam sobie dwa opakowania lodów. Często, kiedy mam zły humor siadam sobie na parapecie, słucham muzyki i zajadam się moimi ulubionymi waniliowymi lodami. Kiedy wychodziła z biedronki zauważyłam, że przygląda mi się jakiś typ. Przestraszyłam się, bo robiło się już ciemno, a miałam przed sobą jeszcze spory kawałek drogi. Postanowiłam, że pojadę autobusem to będzie bezpieczniejsze niż samotne wędrówki przez miasto. Na szczęście, kiedy weszłam do autobusu jego już nie było. Trochę spokojniejsza dotarłam na osiedle i weszłam do mieszkania. Tam od razu włączyłam płytę z dołującą muzyką, która całkowicie pasowała do mojego dzisiejszego nastroju. Po dwóch godzinach z lodów nie zostało już nic, a ja leżałam w łóżku i zastanawiałam się nad tą sytuacją. Może rzeczywiście powinnam uwierzyć Kubie, może to nie jego wina, przecież dobrze wiem, jaka jest Sandra. Kuba jest moim chłopakiem to chyba jemu powinnam ufać. W z tymi wszystkimi wątpliwościami w głowie zasnęłam. Obudziłam się jednak po godzinie zlana potem. Śniło mi się, że reprezentacja Polski w piłce siatkowej jechała na jakiś mecz towarzyski. Autobus wpadł w poślizg. Prawie nikomu nic złego się nie stało, ale mój brat niestety nie przeżył. Ten sen uświadomił mi, że trzeba się cieszyć tym, co się ma i nie zastanawiać się nad tym, co przyniesie jutro. Niewiele myśląc złapałam za telefon i wybrałam numer Kuby. Odebrał po kilku sygnałach.
-Słucham – usłyszałam jego zaspany głos.
-Przepraszam obudziłam cię?
-Daria? Czemu dzwonisz o tej porze? Co się stało?
-Chciałabym ci powiedzieć, że cię kocham i że ci wierzę.
-Cieszę się. Michał nie jest zły, że nie śpisz o tej porze?
-Nie śpię dzisiaj w domu.
-A gdzie?
-Michał poprosił mnie żebym zanocowała dzisiaj w mieszkaniu Nadii.
-Gdzie to jest?
-Piotrkowska 33 – usłyszałam głuchy odgłos zerwanego połączenia. Trochę mnie to zdziwiło. Po dziesięciu minutach usłyszałam dźwięk dzwonka do drzwi. Zdziwiona podeszłam do wizjera. Okazało się, że za nimi stoi Kuba. Szybko otworzyłam i wpuściłam go do środka.
-Co ty tutaj robisz?
-Nie mogłem się powstrzymać. Musiałem przyjechać. Bałem się, tak strasznie się bałem, że mi nie uwierzysz, a ja nie wytrzymałbym bez ciebie. Jesteś całym moim życiem. Wziął mnie na ręce i zaczął kręcić. Następnie wpił się w moje usta. Najpierw pocałunek był delikatny, ale z każdą chwilą przeradzał się w coraz namiętniejszy, a ja pod chwilą impulsu zaprowadziłam go do sypialni. I tak oto spędziłam moją pierwszą noc z Kubą – moją pierwszą miłością.

Tydzień minął błyskawicznie. Ja musiałam powoli szykować się na zgrupowanie kadry juniorek, a Michał na swoje. Obydwoje musieliśmy zostawić w Jastrzębiu nasze drugie połówki. Mój związek z Kubą po tym całym wydarzeniu scementował się jeszcze bardziej. Dzisiaj jest ostatni dzień przed wyjazdem. Kuba zaprosił mnie na kolację. Właśnie szykowałam się do wyjścia, kiedy do mojego pokoju wparował Michał. Wydedukował chyba, ze to będzie najlepszy moment na tzw. „rozmowę uświadamiającą”. Myślałam, że nie wyrobię ze śmiechu. Trochę się spóźnił nie ma, co. Zresztą przez całe gimnazjum miałam zajęcia z wychowania do życia w rodzinie. Kiedy zaczął mówić o dzieciach nie wytrzymałam i zdzieliłam go po łbie mówiąc, że nie mam zamiaru paprać się w pieluchach. Cudem udało mi się wypchać go z pokoju i mogłam w spokoju dokończyć swoje przygotowania. Po jakiejś pół godzinie byłam gotowa, po chwili w całym mieszkaniu rozbrzmiał odgłos dzwonka do drzwi. Poprosiłam Nadie by otworzyła, a ja zarzuciłam na siebie swoją ramoneskę i wyszłam z pokoju. Kuba siedział w salonie razem z Michałem. Rozmawiali o czymś namiętnie, ale gdy tylko weszłam do salonu uniknęli. Kuba natychmiast się podniósł i momentalnie znalazł obok mnie. Wyszeptał mi do ucha, że ślicznie wyglądam. Uśmiechnęłam się i dałam mu całusa w policzek. Pożegnałam się z Michałem i Nadią i wyszliśmy z domu. Okazało się, że na kolację idziemy do Kuby do domu. Trochę mnie to zdziwiło, ale jego rodzice wyjechali gdzieś na kilka dni, więc siłą rzeczy miał wolną chatę. Drogę do domu Kuby pokonaliśmy w ciszy. Nie potrzebne były żadne słowa. Najważniejsze było to, że byliśmy ze sobą razem. Kiedy weszliśmy do domu Kuba wziął ode mnie moją ramoneskę powiesił na wieszaku, a potem zaprowadził mnie do salonu. Sam poszedł do kuchni żeby odgrzać naszą kolację.
-To, co dzisiaj jemy?
-Zapiekankę ziemniaczaną, a na deser jabłecznik.
-Powiedz mi jeszcze, że sam to przygotowałeś?
-Zapiekankę tak, ale ciasto zrobiła moja mama. Nie potrafię piec – zrobił smutną minę.
-Nie martw się ja potrafię. Zresztą i tak potrafisz zrobić więcej w kuchni niż mój brat.
-Tak. Dobrze wiem, na co stać Michała.
-Przynajmniej teraz nie muszę się z nim męczyć, bo Nadia wyręcza go w kuchni.
-Przepraszam cię na chwilę, muszę wyjąć zapiekankę – wyszedł na chwilę z kuchni by wrócić z pysznie pachnącą zapiekanką w rękach.
-Jeżeli smakuje tak jak pachnie to musi być świetna.
-Mam nadzieję, że będzie ci smakować – nałożył mi kawałek.
-Na pewno.

Długi rozdział dziś wszedł :D następny w niedzielę. Mam nadzieję po wygranym meczu z Serbią.
Czytasz - komentujesz ;)

środa, 27 sierpnia 2014

27

Kilka tygodni później
Michał otrzymał powołanie do kadry narodowej. Drużyna Jastrzębskiego Węgla zajęła ostatecznie 1 miejsce w Pluslidze. W emocjonującym finale udało im się pokonać drużynę Delecty Bydgoszcz. Niespodzianką sezonu okazało się to, że do ścisłego finału nie zakwalifikowała się Skra ani Resovia. Nadia z Michałem nadal są razem. Układa im się wyśmienici. Mój związek z Kubą kwitnie. Na boisku też jest całkiem nieźle. Chyba nawet lepiej, bo dostałam powołanie do kadry juniorek. Chociaż w sumie nawet nie wiem, za co. Za kilka dni muszę wyjechać na zgrupowanie. Żal mi rozstawać się na tak długo z Kubą, ale cóż mus to mus. Na szczęście jest internet, skype, gg. Na pewno uda nam się jakoś to przetrwać. Tymczasem muszę się pośpieszyć, bo zaraz spóźnię się na trening.
-Michał mógłbyś mnie podwieźć?
-A, co Bozia nóżek nie dała?
-Dała, dała, ale zaraza się spóźnię, więc nie marudź tylko bierz kluczyki od tego swojego pudła i jedziemy.
-Dobra, niech ci będzie, ale przysługa za przysługę.
-O, co ci chodzi?
-Możesz nie wracać po treningu prosto do domu?
-TO się da załatwić.
-Rozumiem. Dam ci kasę, a ty idź sobie do kina albo na pizzę z Kubą. I wróć jak najpóźniej tylko się da.
-Niech będzie. Tylko żebym nie musiała spać pod drzwiami.
-Albo wiem dam ci klucze od mieszkania Nadii możesz tam zanocować?
-Zgoda tylko nie roznieście domu.
-Spokojna twoja rozczochrana.

Po kilku minutach podjechaliśmy pod halę. Pożegnałam się z Michałem życząc mu dobrego wieczoru i weszłam do środka. To, co zobaczyłam po wejściu zmroziło mi krew w żyłach. Tuż obok szatni stał Kuba i całował się z Sandrą, największą lalą z naszej szkoły. Nie mogłam otrząsnąć się po tym, co zobaczyłam. Po policzkach zaczęły płynąć mi łzy. Dopiero po chwili oprzytomniałam. Wzięłam swoje rzeczy i wybiegłam z hali. Usiadłam na ławce przed halą i nie mogłam się pozbierać. Poczułam na swoim ramieniu czyjąś dłoń.
-Cześć kochanie.
-Kochanie?
-Daria, co się stało?
-Ty się mnie jeszcze pytasz, co się stało? Ja ci powiem, co się stało! Widziałam jak wymieniałeś zarazki z Sandrą. To się stało. A teraz proszę cię zostaw mnie w spokoju. Nie dzwoń do mnie, nie pisz i nie zbliżaj się do mnie w szkole.
-Daria to nie tak. To ona się na mnie rzuciła.
-Wcale nie wyglądałeś na zaskoczonego, wręcz przeciwnie.
-Ja nie mam nic sobie do zarzucenia. Mam nadzieję, że to zrozumiesz. Kocham cię i będę czekał na twoją decyzję.
-Muszę to wszystko przemyśleć. Odezwę się do ciebie jak będę gotowa.

Liebster Award

Liebster Award
Nominacja do "Liebster Award" jest prezentem od któregoś z blogerów w ramach "dobrze prowadzonego bloga" Jest przyznawana po to, aby blog został rozpoznawalny oraz częściej odwiedzany przez czytelników. Po odebraniu nagrody, należy odpowiedzieć na jedenaście pytań od osoby, która nas nominowała. Następnie sami podajemy jedenaście osób, informując ich o tym oraz zadajemy jedenaście pytań. Zabrania się wybierania tej samej osoby od której pozyskano nominację.

Za nominację dziękuję : Misia:D

Pytania:
1. Ile lat trwa już twoja przygoda z blogowaniem?
2. Ulubiony siatkarz i siatkarka + dlaczego.
3. Jakiemu kraju oprócz Polski kibicujesz na MŚ?
4. Wybierasz się na jakiś mecz Mistrzostw Świata?
5. Zawarłaś jakąś internetową przyjaźń?
6. Masz autorytet siatkarski? Jeśli tak, to kto nim jest?
7. Wiążesz swoją przyszłość z jakimś sportem?
8. Jakiej muzyki słuchasz?
9. Ulubiony film?
10. Twój ulubiony komentator sportowy to?
11. Ulubiona książka?

1. 2 lata
2. Katarzyna Skowrońska - Dolata
    siatkarzy mam kilku: Michał Kubiak, Mariusz Wlazły, Michał Winiarski i Krzysztof Ignaczak
3. Włochy, USA, Argentyna
4. Niestety nie :(
5. Nie
6. Krzysztof Ignaczak
7. Raczej nie
8. Najczęściej pop, rock ale ogólnie  nie zamykam się na gatunki. Piosenka musi po prostu wpaść w ucho :)
9. Zamin umrę, szczęściarz, Igrzyska śmierci, niezgodna,
10. Jurek Mielewski
11. Zanim umrę, gwiazd naszych wina, igrzyska śmierci, niezgodna

Nominuję:
http://zycie-latwiejszetaje-sie.blogspot.com
http://wciaz-kochajacy-sie.blogspot.com
http://kilkaoddechow.blogspot.com
http://kimdlamniemoglbysbyc.blogspot.com
http://kochac-i-marzyc.blogspot.com
http://after-years-of-meeting.blogspot.com
http://nadziejazyjwniejtrwaj.blogspot.com
http://witajtrojmiasto.blogspot.com
http://jednachwilawywracaswiat.blogspot.com
http://happydayvolleyball.blogspot.com
http://sercezawszewielepiej14.blogspot.com


Moje pytania:
1. Jakie opowiadanie najbardziej zapadło ci w pamięć?
2. Ulubiona piosenka?
3. Jaką porę roku lubisz najbardziej?
4. Która siatkarska hala ma według ciebie najlepszą atmosferę?
5. Ulubiony duet komentatorski?
6. Masz rodzeństwo?
7. Skąd pomysł na założenie bloga?
8. Ile masz lat?
9. Jak wiele byłabyś w stanie poświęcić dla drugiej osoby?
10. Jeśli mogłabyś wybrać szóstkę na mecz otwarcia MŚ jak ona by wyglądała?
11. Ulubiony klub siatkarski?

poniedziałek, 25 sierpnia 2014

26

Kilka następnych dni minęło nam tak samo. Michał cały czas spędził w szpitalu. Nie chodził na treningi, nie grał w żadnych meczach. Razem z Kubą poszliśmy do trenera i przedstawiliśmy mu całą sytuację. Dał mu wolne i pozwolił wrócić do treningów, kiedy stan Nadii się polepszy. Ja natomiast codziennie kursowałam między szkołą, klubem a szpitalem. Musiałam podtrzymywać Michała na duchu, bo inaczej załamałby się chyba całkowicie. Stan Nadii niestety w ogóle się nie polepszał. Pewnego dnia, kiedy weszłam do Sali Nadii zauważyłam, że porusza ręką. To musiał być dobry znak. Zaczęłam szukać Michał, bo nie było go w sali. Znalazłam go na dole w bufecie. Wyglądał strasznie.
-Człowieku, czy ty widzisz swoje odbicie?
-O, co ci chodzi?
-Wyglądasz jak kupka nieszczęścia. Kiedy ostatni raz spałeś? Sądzisz, ze jak Nadia się obudzi i zobaczy cię w takim stanie to się ucieszy? Jak dla mnie to tylko się przestraszy i nic więcej.
-Nie przesadzaj.
-Nie przesadzam. Wiesz, że przed chwilą byłam w Sali Nadii i wydawało mi się, że poruszyła ręką.
-I dopiero teraz mi o tym mówisz? – wybiegł z bufetu jak głupi.
Pobiegłam za nim. Kiedy doszliśmy do Sali panował tam duży ruch. Co chwilę wychodzili i wchodzili z niej lekarze. Udało nam się zaczepić jednego z nich i zapytać o Nadię. Okazało się, że odzyskała przytomność. Michał, gdy tylko to usłyszał zaczął się cieszyć jak głupi. Wyściskał mnie i pobiegł gdzieś. Po jakiś minutach wrócił z ogromnym bukietem kwiatów.
-Oszalałeś? W szpitalu nie można przecież trzymać kwiatów!
-Oj nie przesadzaj. Nadia na pewno się uciszy.
-Nadia na pewno, ale lekarze raczej nie.
Gdy lekarze wyszli z jej Sali wszedłem tam razem z Darią. Nadia, gdy tylko nas zobaczył uśmiechnęła się.
-Kochanie jak się czujesz?
-Dobrze. Możesz mi powiedzieć jak długo już tutaj leżę?
-Prawie dwa tygodnie. Wiesz, że gdybyś wcześniej zgłosiła się do lekarza nie byłoby tego wszystkiego?
-Przepraszam cię kochanie. Następnym razem posłucham twoich rad.
-Następnym razem to od razu zawiozę cię do szpitala bez żadnej dyskusji. Wiesz jak się o ciebie bałem?
-Domyślam się, ale nie mówmy już o tym. Kiedy będę mogła stąd wyjść?
-Zapytam się lekarza i ci powiem.
-Dziękuję. A kim jest ta młoda dama? Czyżby to Daria, o której tak dużo słyszałam?
-Tak. Jestem siostrą Michała. Miło mi cię poznać, chociaż okoliczności nie są sprzyjające.
-Mi również.
-To ja was zostawię same i pójdę do lekarza.
-Idź, idź a my sobie tutaj pogadamy.


-Dzień dobry panie doktorze chciałbym zapytać, kiedy Nadia będzie mogła opuścić szpital?
-Musimy zatrzymać ją jeszcze na kilka dni, ale sądzę, że za jakiś tydzień będzie mogła już wyjść.
-Czy z nią już wszystko w porządku?
-Wyniki badań są zadowalające, mam tylko nadzieję, że nie będzie żadnych komplikacji.
-Dziękuję bardzo.


Kiedy wróciłem do sali dziewczyny plotkowały w najlepsze. Chyba rozmawiały o mnie bo kiedy tylko mnie zobaczyły zamilkły.
-No i co? Czego się dowiedziałeś?
-Za jakiś tydzień będziesz mogła wyjść do domu.
-Dopiero za tydzień?
-Nie marudź. A i jeszcze jedno wprowadzasz się do nas. Chcę cię mieć na oku. Mam nadzieję, że nie masz nic przeciwko?
-W sumie to i tak prawie cały czas spędzałeś u Nadii, więc co to za różnica.
-Nie bądź taka mądra siostrzyczko.
-A z resztą róbcie, co chcecie. Ja się zbieram, bo umówiłam się z Kubą. To do zobaczenia.
-Do zobaczenia.
-Myślisz, że to dobry pomysł z tym wspólnym zamieszkaniem?
-Najlepszy. Chcę cię mieć przy sobie, a dzięki temu będę mógł budzić się przy tobie i zasypiać. Proszę cię zgódź się.
-Zastanowię się i dam ci odpowiedź za kilka dni.
-Mam nadzieję, że się zgodzisz.
-Ty nie powinieneś być teraz na treningu?
-Nie chodzę na treningi.
-Jak to?
-Trener pozwolił mi na razie zawiesić treningi i wrócić dopiero wtedy, kiedy z tobą będzie lepiej.
-No to w takim wypadku dzisiaj możesz już iść.
-Nie wygonisz mnie stąd tak prędko. Dzisiejszy dzień poświęcam tylko tobie.
-Ale jutro pójdziesz już na trening?
-Dobrze kochanie, jeśli tylko tego chcesz.
-Nie chcę żebyś przeze mnie zaniedbywał treningi.
-Nie przejmuj się tym teraz.

czytasz - komentujesz :)

sobota, 23 sierpnia 2014

25

Zdezorientowany wyszedłem z gabinetu. Osunąłem się po ścianie i schowałem twarz w dłonie. To nie może być prawda. Kiedy poznałem świetną dziewczynę okazało się, że jest chora. Muszę zadzwonić do trenera i poprosić go o wolne.
-Dzień dobry panie trenerze z tej strony Michał Kubiak.
-Cześć Michał stało się coś? Dlaczego dzwonisz?
-Chciałbym poprosić pana o dzień wolnego.
-Nie ma mowy. Czy ty jesteś poważny. Za dwa dni kolejny ważny mecz, a ty teraz chcesz brać wolne. Za dwie godziny widzę cię na treningu.
-Ale…
-Bez dyskusji – rozłączył się
Świetnie powinienem siedzieć z nią tutaj w szpitalu, a zamiast tego muszę iść na trening. Poszedłem jeszcze na chwilkę do Sali Nadii.
-Błagam cię bądź silna. Nie chcę cię stracić. Jesteś dla mnie tak ważna – złożyłem na jej ustach pocałunek i wyszedłem z Sali. Po drodze zaczepiłem jeszcze tę samą pielęgniarkę, która pomogła mi rano i poprosiłem żeby zadzwoniła do mnie, gdy będzie się coś działo. Na szczęście się zgodziła. Trochę spokojniejszy udałem się na trening. Kiedy wchodziłem na salę nie zwracałem uwagi na żarty kolegów z drużyny. Szybko się przebrałem i poszedłem na halę. Wziąłem koszyk piłek i mimochodem zacząłem wyżywać się na nich. Wszystkie lądowały w trybunach albo poza polem. Na treningu nic, dosłownie nic mi nie wychodziło. Żaden atak nie wyglądał tak jak powinien. Trener chyba to zauważył bo zdjął mnie z boiska. Po treningu szybko wpadłem do szatni, nie odświeżyłem się nawet tylko od razu się przebrałem. Kiedy wychodziłem z szatni rozdzwonił się mój telefon.
-Pani Michał?
-Tak.
-Dzwonię ze szpitala. Niech pan przyjedzie, podczas operacji wystąpiły jakieś komplikacje.
-Jakie komplikacje?
-Nie wiem. Dowie się pan czegoś na pewno od lekarza.
-Dziękuję za telefon.

-Michał – ktoś zaczął za mną biec.
-Kuba nie mam czasu, śpieszę się.
-To, po co kazałeś mi przychodzić tutaj z Darią?
-Kuba wszystko się spieprzyło. Rozumiesz? Wszystko – nie wytrzymałem i dałem upust skumulowanym we mnie emocjom. Po moich policzkach zaczęły płynąć pojedyncze łzy.
-Co się stało?
-Nadia jest w szpitalu.
-Dlaczego?
-Okazało się, że ma raka. W trakcie trwania treningu miała operację. Niestety nie mogłem przy niej być. Bo trener kazał mi przyjechać na trening. Przed chwilą dzwoniła do mnie jedna z pielęgniarek i powiedziała, że były jakieś komplikacje. Muszę tam jechać, dlatego sorry, ale nie mogę dłużej rozmawiać. Zabierz Darię do domu i w razie, czego zostań z nią, bo ja raczej nie wrócę dzisiaj na noc.
-Zadzwoń i powiedz jak przedstawia się sytuacja.
-Ok.

Poszedłem wziąć prysznic i wróciłem na salę gdzie miała czekać na mnie Daria.
-To, co idziemy? Odprowadzę cię do domu.
-Jasne.
Trzymając się za ręce przeszliśmy prawie całą drogę do domu.
-Kuba a ty nie wiesz, dlaczego Michałowi dzisiaj tak źle szło na treningu?
-Wiem, Nadia jest w szpitalu.
-Jak to w szpitalu? Co się stało?
-Miała jakąś operację czy coś i niestety były jakieś komplikacje. Michał pędem pognał do szpitala. A mi kazał odprowadzić cię do domu.
-Do, jakiego domu? Jedziemy do szpitala.
-Jesteś tego pewna?
-Tak. Nie będę siedzieć w domu, kiedy on tam siedzi w szpitalu i odchodzi od zmysłów. Muszę być tam razem z nim.

Poszliśmy na przystanek i wsiedliśmy w pierwszy lepszy autobus jadący do szpitala. Pół godziny później byliśmy już w szpitalu. Zapytałam jakąś pielęgniarkę o Michała. Zaprowadziła mnie pod odpowiednią salę. Zobaczyłam Michała siedzącego obok łóżka Nadii. Niepewnie weszłam do sali i położyłam rękę na ramieniu mojego brata. 
-Daria, co ty tutaj robisz?
-Myślałeś, że będę siedzieć w domu, kiedy twoja dziewczyna walczy o życie?
-Sądziłem, że nie będziesz chciała mnie widzieć po tym wszystkim.
-Mimo tego wszystkiego, co od ciebie usłyszałam nadal jesteś moim bratem.
-Daria tak strasznie cię przepraszam. Nie wiem, co strzeliło mi do głowy.
-To nie ważne Michał. Mów, co z Nadią?
-Nie jest dobrze. Co prawda operacja niby się udała. Guz wycięty, ale niestety nastąpiły jakieś tam komplikacje i zapadła w śpiączkę. Nie wiadomo, kiedy się obudzi i czy w ogóle się obudzi.
-Michał nie wolno ci tak mówić. Musisz wierzyć w to, że się obudzi. Jest młoda, silna da sobie radę. Zobaczysz już niedługo będziecie się razem z tego śmiać.
-Mam nadzieję.

czwartek, 21 sierpnia 2014

24

Perspektywa Michała
Wstałem rano, zjadłem szybkie śniadanie, porozmawiałem jeszcze chwilkę z Kubą, który akurat wszedł do kuchni i wyszedłem z domu, bo byłem umówiony z Nadią. Nie miałem zbyt wiele czasu, dlatego postanowiłem, że pojadę samochodem. Dzięki temu po dwóch – trzech minutach byłem już na miejscu. Zapukałem do drzwi, ale nikt nie otwierał. Przestraszyłem się, bo miała na mnie czekać. Nacisnąłem klamkę i okazało się, że drzwi były otarte. Nieco zdezorientowany wszedłem w głąb mieszkania. Ani w kuchni, ani w salonie nie było widać Nadii. Zdezorientowany przeszukałem wszystkie pokoje, została mi tylko łazienka. Gdy tylko otworzyłem drzwi powitał mnie koszmarny widok. W samym środku łazienki leżała Nadia. Przerażony podbiegłem do niej i sprawdziłem czy oddycha. Na szczęście oddychała. Wyjąłem telefon i zadzwoniłem po pogotowie. Po piętnastu minutach przyjechała karetka. Wzięli ją do szpitala i nie pozwolili mi, żebym pojechał razem z nimi. Chciałem natychmiast jechać za nimi, ale nie miałem kluczy do jej mieszkania, a nie chciałem zostawić go na pastwę złodziei. Przeszukałem chyba wszystkie możliwe miejsca, ale nigdzie nie było tych cholernych kluczy. Postanowiłem jeszcze sprawdzić w torebce. Na szczęście tam były. Zamknąłem drzwi i z zabójczym tempie dojechałem do szpitala. Po drodze złamałem chyba wszystkie możliwe przepisy. Gdyby teraz mnie zatrzymała policja na pewno straciłbym prawo jazdy. Zaparkowałem samochód i wpadłem zziajany na szpitalny korytarz. Gdy zobaczyłem pierwszą pielęgniarkę od razu do niej podszedłem. 
-Mogłaby mi pani powiedzieć, w której Sali znajduje się Nadia Stańczyk?
-Jest pan kimś z rodziny?
-Nie, jestem jej chłopakiem. To ja ją znalazłem.
-Dobrze, powiem panu, ale tylko i wyłącznie, dlatego, że lubię siatkówkę, a pan jest świetnym graczem. Proszę niech pan idzie za mną.
-Dziękuję.
Po chwili znaleźliśmy się pod salą, w której leżała Nadia. Wyglądała tak bezbronnie. Jej ciało otaczała masa przeróżnych kabli i rurek. Z jej Sali wychodził właśnie lekarz. Zatrzymałem go i zapytałem:
-Doktorze, co z nią?
-Jest pan kimś z rodziny?
-Tak, jestem jej narzeczonym – musiałem skłamać inaczej na pewno niczego bym się nie dowiedział.
-Nie będę owijał w bawełnę. Stan pani Nadii jest bardzo ciężki. Musimy zrobić jeszcze kilka badań. Mam tylko nadzieję, że nie potwierdzą się nasze początkowe przypuszczenia.
-Może mi pan powiedzieć, o co chodzi?
-Teraz niestety nie. Niech pan przyjdzie do mojego gabinetu za 2 – 3 godziny. Będę mieć wtedy komplet badań.
-Dobrze. Mogę do niej wejść?
-Niech pan wchodzi
-Dziękuję.

-Nadia kochanie. Dlaczego nie chciałaś pójść do lekarza? Od tak dawna cię namawiałem. Może gdybyś się zgodziła nie byłoby tego wszystkiego. Zresztą nie ważne. Najważniejsze teraz jest to, żebyś wyzdrowiała. Musisz wyzdrowieć. Tak krótko cię znam, ale wiem, że jesteś dla mnie najważniejszą osobą w życiu. Szkoda, że moi rodzice nie żyją na pewno byś się im spodobała – wyrzuciłem z siebie tak dużo słów w ciągu tych 3 godzin oczekiwania, a ona cały czas była nieprzytomna. To były jedne z najgorszych godzin w moim życiu. Potem do Sali weszła pielęgniarka i poprosiła żebym weszła do gabinetu lekarza, bo ma już wyniki. Zdenerwowany wyszedłem z sali uprzednio całując Nadię w czoło na pożegnanie. Z duszą na ramieniu zapukałem do gabinetu lekarskiego.
-Proszę.
-Panie doktorze podobno ma pan już wyniki Nadii?
-Tak, niech pan usiądzie.
-Niech mi pan powie, co jej jest?
-Nie będę ukrywać. Jest bardzo źle. Niestety potwierdziły się nasze najgorsze przypuszczenia.
-Co to znaczy?
-Pani Nadia ma nowotwór. Już od jakiegoś czasu musiała odczuwać bóle. Nie rozumiem, dlaczego wcześniej się do nas nie zgłosiła.
-Ale wszystko będzie dobrze? Niech pan powie, że będzie dobrze – powiedziałem drżącym głosem.
-Niestety tego nie mogę panu powiedzieć, bo sam nie jestem tego pewien. Na pewno musimy natychmiast przeprowadzić operację, bo bez niej nie będzie już żadnych szans. Dopiero wtedy będę mógł jednoznacznie stwierdzić czy wszystko będzie dobrze.
-Dziękuję.

Dajcie znać, że ktoś to czyta bo zaczynam w to wątpić ;(
Ps. być może dzisiaj dodam rozdział u Piotrka ;)

wtorek, 19 sierpnia 2014

23

-Gdzie jedziemy?
-Cmentarz, zapomniałem o cmentarzu.
-Czemu miałaby tam być?
-Może poszła do rodziców. Dość często u nich przesiaduje.
-To wasi rodzice nie żyją?
-Nic nie wiedziałeś? Zginęli kilka lat temu w wypadku samochodowym. Daria dopiero niedawno się z tego otrząsnęła.
-To, dlatego przerwała treningi?
-Tak.
Nawet nie zauważyłem, kiedy dojechaliśmy pod cmentarz. Michał momentalnie wyskoczył z samochodu i pognał do środka, a ja skierowałem się za nim. Po chwili zobaczyliśmy Darię skuloną na ławce przy jednym z grobów. Podbiegłem do niej i wziąłem na ręce. Widać, że była bardzo zmarznięta, bo cała się trzęsła.
-Tato proszę cię nie zostawiaj mnie. Nie…
Chyba śniło jej się coś złego, bo zaczęła bredzić. Kiedy doszliśmy do samochodu ułożyłem ją delikatnie na tylnych siedzeniach samochodu, a sam usiadłem obok niej. Kiedy dojechaliśmy do domu ponownie wziąłem ją na ręce i skierowałem w kierunku jej pokoju. Gdy kładłem ją na łóżku obudziła się.
-Kuba, co ty tutaj robisz?
-Szukałem cię po całym mieście z Michałem. Co się stało? Dlaczego uciekłaś?
-Co się stało? Nie, nic poza tym, że mój brat uważa, że jestem łatwa i od razu wskoczę ci do łóżka to nic.
-Co? Michał ci to powiedział?
-Nie, wprost, ale z jego słów dało się dokładnie to wyczytać.
-Daria, ale ty wiesz, że ja nigdy nie zrobiłbym nic przeciwko tobie i że wcale mi na tym nie zależy.
-Wiem Kuba, ale jak widać mój brat nie.
-Nie przejmuj się tym kochanie.
-Postaram się, ale wiesz, że to będzie trudne. Nieczęsto słyszę takie słowa i to w dodatku z ust brata.
-Chodź tu do mnie – przytuliłem ją mocno.
-Nie wiem, kiedy, ale Daria znowu zapadła w sen. Kiedy chciałem wyjść z jej pokoju Daria złapała mnie za rękę i nie pozwoliła mi się ruszyć nawet na krok. Przebudziła się i poprosiła żebym położył się obok niej, bo nie chce zostać sama. Bez wahani położyłem się obok jej i przytuliłem mocno do siebie. Wtuliła się we mnie i od razu zasnęła. Oddychała tak spokojnie, a ja bardzo długo nie mogłem zasnąć. Wsłuchiwałem się w jej bicie serca, oddech. Przez to wszystko, co się zdarzyło zrozumiałem jak Daria jest dla mnie ważna, jak ważne miejsce zajmuje w moim życiu.

Kiedy obudziłem się rano Daria jeszcze spała. Wyglądała tak słodko, miała włosy rozrzucone w nieładzie. Mimo to wyglądała przepięknie. Po chwili zaczęła się budzić.
-Dzień dobry. Jak się spało? – zapytałem.
-Wiesz, że bardzo dobrze. Ale tylko, dlatego, ze byłeś cały czas obok mnie.
-Miło to słyszeć. Chyba musimy wstawać.
-Nie proszę, jeszcze chwilka.
-Dobrze, ale tylko chwilka.
Z chwili zrobiło się jakieś pół godziny. Daria w tym czasie ponownie zasnęła, a ja postanowiłem, że wstanę i zrobię dla nas śniadanie. Kiedy wszedłem do kuchni zastałem tam Michała.
-Jak Daria?
-Śpi.
-Chyba powinienem ją przeprosić za to, co powiedziałem.
-Chyba powinieneś.
-Wiesz, że nie chciałem żeby to wszystko tak wyszło. Ja po prostu się o nią martwię. Dla mnie ona nadal jest moją małą siostrzyczką.
-Rozumiem, że możesz mi nie ufać, ale dlaczego nie ufasz Darii? Zresztą ja nie jestem z nią tylko po to żeby zaciągnąć ją do łóżka.
-Przepraszam, że w ogóle taka myśl przeszła mi przez głowę. Po prostu jestem jej pierwszym poważnym chłopakiem.
-Spoko nic się nie stało.
-Ja już muszę lecieć. Zostawiam ci klucze przynieś mi je na trening. Mógłbyś przyprowadzić ze sobą Darię może uda mi się z nią porozmawiać.
-Nie ma sprawy. Jeżeli tylko się zgodzi to na pewno będziemy razem.
Kiedy Michał wyszedł z domu przygotowałem dla nas prowizoryczne śniadanie i zaparzyłem kawę. Niestety przez te wszystkie wydarzenia nie udało nam się pójść do szkoły. Mam nadzieję, że uda nam się dobrze zaliczyć ten dzisiejszy sprawdzian. Kiedy skończyłem przygotowywać śniadanie ustawiłem wszystko na tacy i wszedłem cichutko do pokoju Darii. Ona nadal tak słodko spała. Usiadłem delikatnie na skraju łóżka i pocałowałem ją w czoło. Ona zaczęła powoli się budzić.
-Witam śpiącą królewnę. Masz zamiar przespać cały dzień?
-W sumie może to nie byłby taki zły pomysł?
-O nie. Nie ma mowy. Teraz jedz śniadanie, a potem zabieram cię na spacer.
-Musimy iść?
-Musimy, nie będziesz siedzieć cały czas w domu i się nad tym zastanawiać.
-Dobra, dziękuję za śniadanie.
-Nie ma, za co. Nie jest nawet w połowie tak dobre jak twoje.
-Nie przesadzaj.
-Nie przesadzam. Świetnie sobie radzisz w kuchni, ale to chyba nie jest u was rodzinne. Bo Michał jest twoim zupełnym przeciwieństwem.

niedziela, 17 sierpnia 2014

22

-No to bierzemy się za tą matmę. Jutro mamy sprawdzian, a ja nic nie rozumiem.
-Nie przesadzaj, wcale nie jesteś taka zła, po prostu nie chce ci się na bieżąco uczyć. Przyznaj się?
-Masz rację. Może dzięki twojej pomocy nabiorę trochę systematyczności.
-Mam nadzieję.
Naukę skończyliśmy koło 22. Co jakieś pół godzinki do mojego pokoju wpadał Michał. A to pod pretekstem zrobienia herbaty czy czegoś innego. Nie wiem, co on sobie myślał? Co mieliśmy robić, kiedy on siedział za ścianą. Odprowadziłam Kubę do drzwi, a sama postanowiłam porozmawiać z moim kochanym bratem.
-Michał czy ty jesteś poważny człowieku?
-Jak najbardziej. A co ci chodzi?
-Po, jaką cholerę wpadasz nam, co chwilę do pokoju? Zachowujesz się gorzej niż jakaś przyzwoitka.
-Sorry siostra, ale ja wiem, co chodzi chłopakom w twoim wieku po głowie.
-Pomyśl czasem nad tym, co powiesz. Myślisz, że dałabym mu cokolwiek zrobić? Myślisz, że jestem łatwa czy coś? Z resztą fajne masz zdanie o Kubie.
-Daria ja nie chciałem, żeby to tak zabrzmiało. Przepraszam.
-Wiesz, co? Wsadź sobie gdzieś te przeprosiny! – wzięłam z przedpokoju swoją kurtkę, torebkę i wybiegłam z domu. Instynktownie swoje kroki skierowałam w kierunku cmentarza. Zawsze, kiedy w moim życiu działo się coś ważnego, pierwsi wiedzieli o tym rodzice, a po ich śmierci zawsze przychodziłam na cmentarz i z nimi rozmawiałam. Wierzyłam, że oni mnie słyszą i zawsze pomogą mi w trudnych sytuacjach. Opowiedziałam im wszystko. Od momentu kiedy poznałam Kubę aż do dzisiejszego dnia. Łzy już nawet nie leciały mi z oczu, wypłakałam ich tyle, że w sumie nie ma w tym nic dziwnego. Sama nie wiem, kiedy, ale zasnęłam na ławce obok grobu rodziców.

Tymczasem u Michała
Zdenerwowałem się trochę. Dobra może trochę bardziej. Ale Daria jest dla mnie cały czas moją malutką siostrzyczką. Nie potrafię się pogodzić z tym, że jeszcze trochę i stanie się całkiem dorosłą kobietą. Niepotrzebnie na nią nie nakrzyczałem. Sam nie wiem, co się ze mną stało. Od godziny szukam jej po całym mieście, ale nigdzie nie mogę jej znaleźć. Postanowiłem, że zadzwonię do Kuby, może poszła do niego. Niestety Kuba nie widział jej od momentu wyjścia od nas z domu. Kiedy dowiedział się, że nie mogę znaleźć Darii zdenerwował się i uparł, że będzie jej szukać razem ze mną. Po jakiś 10 minutach jeździliśmy już razem szukając Darii. Jeżeli coś jej się stanie nigdy sobie tego nie wybaczę. Jak ja mogłem w ogóle tak pomyśleć, powinienem wiedzieć, że moja siostra nie pójdzie do łóżka z pierwszym lepszym chłopakiem.
-Michał, co się w ogóle stało? Jak wychodziłem wszystko było przecież w porządku.
-Bo ja… my posprzeczaliśmy się trochę.
-Musiałeś porządnie zajść jej za skórę. Daria bez powodu na pewno nie wyszłaby sama z domu o tej porze.
-Powiedziałem jej… A z resztą nie ważne, najważniejsze jest to żebyśmy jak najszybciej ją znaleźli.
-Pomyśl. Jest jakieś miejsce, które Daria bardzo lubi, do którego chętnie się udaje.
-Nie wiem. Wydaje mi się, że wszystkie już sprawdziłem. Chociaż – w tym momencie przypomniało mi się, że Daria bardzo często chodzi do rodziców na cmentarz. Odbiłem szybko kierownicą w drugą stronę i skierowałem samochód w kierunku cmentarza.

piątek, 15 sierpnia 2014

21

Kiedy dotarliśmy do szkoły trzymając się za ręce, oczy wszystkich skierowane były na nas. Nie zwróciliśmy na to zbyt dużej uwagi i spokojnie skierowaliśmy się w kierunku naszej sali. Lekcje ciągnęły się dzisiaj w nieskończoność. Kiedy dotrwaliśmy już do końca mieliśmy niecałą godzinę do treningu. Postanowiłyśmy, że się przejdziemy, bo była ładna pogoda. Wybraliśmy się skrótem przez park. Kiedy przechodziliśmy jedną z alejek zauważyliśmy Michała biegnącego z jakąś dziewczyną. Jeżeli to była ta cała Nadia to trzeba przyznać, że mój brat ma całkiem niezły gust. Wyglądała bardzo ładnie i miała świetną kondycję, bo biegła przed Miśkiem.
-Czy to był twój brat?
-Tak.
-Nie wiedziałem, że biega.
-W sumie to ja też nie wierzyłam w to całe jego bieganie, aż do teraz.
-Tylko jak na razie chyba nie idzie mu za dobrze, bo dziewczyna go wyprzedza.
-Najważniejsze, że przynajmniej dzięki niej już mnie tak nie kontroluje.

Kiedy weszliśmy na salę wszyscy zaczęli nam gratulować. Pani Milena stwierdziła nawet, że od samego początku było widać, że ciągnie nas do siebie. Trening minął nam bardzo szybko. Postanowiliśmy, że pójdziemy do mnie i pouczymy się razem. Kiedy przekroczyliśmy drzwi, od progu przywitał nas zapach spalenizny.
-No świetnie. Michał znowu wziął się za gotowanie. Dobrze, ze wróciliśmy w porę, bo później mogłabym już nie mieć, do czego wracać.
-To on na serio jest aż tak złym kucharzem?
-Nawet gorszym. Idź do mojego pokoju, a ja zobaczę, co się dzieje w kuchni.

-Michał? Co się dzieje? Co ty wyprawiasz? Mówiłam ci żebyś nie brał się za gotowanie.
-Chciałem tylko zrobić sobie kolację, bo moja kochana siostra mnie zaniedbuje.
-Tak mi przykro. Jaka ona bezduszna. Zaraz zrobię coś do jedzenia, a ty tymczasem idź i zajmij się Kubą. Siedzi u mnie w pokoju.
-Kubą?
-Tak. Przyszliśmy tutaj, bo mieliśmy się uczyć.
-Już ja widzę tą waszą naukę.
-Dobra idź już.
Kiedy skończyłam robić spaghetti zawołałam chłopców, ale niestety nie raczyli zaszczycić mnie swoją obecnością. Musiałam się pofatygować z kuchni, albo nie mam lepszy pomysł.
-Michał Nadia do ciebie przyszła! – wykrzyczałam na całe mieszkanie.
-Nadia – nie minęło pół minuty, a Misiek leciał jak oparzony do przedpokoju. Gdy zorientował się, że to był tylko żart przyszedł do kuchni i zaczął mnie łaskotać.
-Dlaczego to zrobiłaś?
-Tak jakoś wyszło. Po prostu wołałam was na obiad, ale niestety nie raczyłeś mi odpowiedzieć, a to była pierwsza rzecz, która przyszła mi do głowy. Wołaj Kubę i siadamy do kolacji.
-Kuba! – wydarł się na całe mieszkanie.
-Nie mogłeś po prostu pójść do salonu, musiałeś wystawić moje uszy na próbę?
-Sorki siostra jestem leniem.
-To już wiem od dawna.
-Wołaliście mnie? – do kuchni wstąpił Kubuś.
-Tak. Siadajcie, podano do stołu.
Dopiero teraz zobaczyli, że na stole stoi spaghetti z sosem pomidorowym, po którym po chwili nie został nawet ślad.
-Taką kolację to ja mogę jeść codziennie – rozmarzył się Michał.
-Ja też.
-Nawet sobie nie myślcie. Tobie to Nadia już niedługo będzie gotować, a ty nie myśl, że zamkniesz mnie w kuchni.
-Nawet bym nie chciał. W końcu powinienem się chwalić przed całym światem, że mam taką piękną dziewczynę – pocałował mnie w czubek nosa.
-Dziewczynę? Czy ja o czymś nie wiem?
-No widzisz, jesteś tak zajęty sobą, że nie widzisz, co się dzieje wokoło ciebie. Widzieliśmy cię dzisiaj nawet w parku z tą twoją Nadią. Nawet nas nie zauważyłeś. Swoją drogą, aż do dzisiaj nie wierzyłam w to twoje bieganie. Teraz jednak zmieniam zdanie.
-Miło mi to słyszeć.
-Może w końcu zaprosisz ją tutaj i mi ją przedstawisz?
-Dobra, ale ty zrobisz kolację.
-Niech ci będzie.
-To może w sobotę?
-Może być. My idziemy się pouczyć, a ty rób, co chcesz.
-Tylko nie róbcie nic głupiego. Będę was miał na oku.
-Misiek!? – wywróciłam tylko oczami i poszłam z Kubą do swojego pokoju.

Następna w niedzielę o ile dam radę wstawić po 18 :D

środa, 13 sierpnia 2014

20

Po kilku minutach się tam znaleźliśmy. Zajęliśmy miejsca i zamówiliśmy czekoladę i jakieś ciastko. Siedzieliśmy, rozmawialiśmy prawie cały czas się śmiejąc. Czuliśmy się w swoim towarzystwie tak fantastycznie, że straciliśmy rachubę czasu. Ocknęliśmy się dopiero wtedy, gdy kelnerka poprosiła nas o wyjście z lokalu, bo chciała go zamknąć.
-No pięknie Michał mnie chyba zabije. Jest już prawie 23.
-Nie przejmuj się na pewno uda nam się go jakoś udobruchać.
-Mam nadzieję.


Tak szybko jak dzisiaj to chyba nigdy nie wracałam do domu. Droga, która zazwyczaj zajmowała mi jakieś 20 minut, dzisiaj zajęła mi o połowę mniej czasu. Wchodziliśmy do domu jak najciszej tylko potrafiliśmy, chociaż jak się później okazało wcale nie musieliśmy się skradać. Mojego kochanego braciszka nie było w domu. Nie raczył nawet do mnie zadzwonić, pewnie został u tej swojej Nadii. Swoją drogą mógłby mi ją w końcu przedstawić.
-No i po co się tak śpieszyliśmy?
-No właśnie nie wiem. Mógł, chociaż do mnie zadzwonić drań jeden. O wilku mowa właśnie teraz mu się o mnie przypomniało.
-Daria to ty jeszcze nie śpisz?
-Co się głupio pytasz? Po co do mnie dzwonisz?
-Chciałam sprawdzić czy śpisz.
-No to wiesz, że nie śpię. Zadowolony jesteś? A tak w ogóle to masz zamiar wracać na noc?
-Nie. Wrócę rano. Nie martw się o mnie.
-Ja się wcale nie martwię tylko chciałam wiedzieć czy mam na ciebie czekać czy mogę iść spać.
-Idź, tylko nastaw budzik, żebyś nie spóźniła się do szkoły. Ja muszę już kończyć.
-Daria ja muszę się już zbierać.
-TO widzimy się jutro w szkole.
-No. Pa.


Kiedy pożegnałam się z Kubą wzięłam prysznic i zaczęłam się przygotowywać do snu. Jednak, gdy położyłam się już do łóżka bardzo długo nie mogłam zasnąć. Myślałam o mnie, o Kubie. Jak na to wszystko zareaguje Michał, nasi koledzy z drużyny. Jednego jednak jestem pewna, co by się nie działo zawsze mogę liczyć na wsparcie Kuby. Zasnęłam dopiero koło 3 nad ranem, a o szóstej czterdzieści musiałam już wstawać. Na pewno się wyśpię.
Obudziłam się przed szóstą i nie mogłam już zasnąć. Wzięłam swoją mp4 i poszłam do kuchni. Zrobiłam sobie kakao i razem z parującym napojem usiadłam na parapecie w kuchni. Odprężyłam się tak bardzo, że nie zauważyłam nawet jak ktoś zaczął dobijać się do drzwi. Po chwili poczułam, że ktoś próbuje się do mnie dodzwonić. To był Kuba.
-Kochanie jesteś w domu?
-No jestem, dlaczego pytasz?
-Bo stoję właśnie przed twoimi drzwiami i nikt mi nie otwiera.
-Przepraszam słuchałam muzyki, musiałam nie słyszeć. Już otwieram.
-Ty jeszcze nie gotowa? Przecież zaraz ucieknie nam ostatni autobus.
-Która godzina?
-Wpół do ósmej.
-Co? Dopiero była szósta.
-No to faktycznie straciłaś rachubę czasu. Ubieraj się szybko i wychodzimy.
-Po, co mam się śpieszyć skoro i tak już nie zdążymy na pierwszą godzinę. Nie możemy po prostu pójść na drugą?
-Niech ci będzie. W takim razie mamy jeszcze dużo czasu – podszedł do mnie i mnie pocałował.
-Obejrzyj sobie coś w telewizji, a ja pójdę się ubrać.
-Wiesz, wcale nie musisz ślicznie wyglądasz w tej koszulce.
--Siadaj na tyłku a ja idę.
Na wszelki wypadek, kiedy weszłam do swojego pokoju zamknęłam drzwi na klucz. Przezorny zawsze ubezpieczony. Gdy założyłam na siebie coś normalnego, zrobiłam delikatny makijaż i mogłam wychodzić z domu. Po wyjściu z pokoju zobaczyłam Kubę grającego w jakąś grę na laptopie Michała. Misiek nie widział świata poza tymi swoimi grami, aż poznał Nadię. Ostatnio w ogóle nie rusza laptopa. Co w sumie byłoby trudne, bo prawie cały czas nie ma go w domu.
-To, co idziemy?
-Jasne. Ślicznie wyglądasz, chociaż wcześniej chyba wyglądałaś lepiej – zaśmiał się i pocałował mnie w policzek
-Zboczeniec

poproszę o komentarze
następny w piątek :)

poniedziałek, 11 sierpnia 2014

19

Tymczasem u Darii
Siedziałam sobie w salonie i oglądałam powtórkę ostatniego meczu mojego brata. Grał w nim również Kuba, trzeba przyznać, że jest teraz w świetnej dyspozycji. Podbija wiele ciężkich ataków na treningu jak i w meczach ligowych. W pewnym momencie usłyszałam jakiś szum w przedpokoju. Poszłam do kuchni, złapałam pierwszą rzecz, jaką znalazłam, była to akurat patelnia. Powoli skierowałam się w tamtym kierunku, myślałam, że zastanę tam włamywacza, jednak ku mojemu zdziwieniu zauważyłam, że włamywaczem okazywał się Kuba.
-Chciałabyś żebym umarła na zawał?
-Ja? Co ja takiego zrobiłem?
-Musiałeś się tak skradać? Myślałam, że to jakiś złodziej.
-Przepraszam nie chciałem. Chciałem zrobić ci tylko niespodziankę.
-No to ci się udało. Na serio.
-Nie denerwuj się, pomyślałem, że może zrobię ci niespodziankę, nie będziesz siedzieć sama, ale jak nie chcesz to mogę sobie pójść.
-Nie wygłupiaj się. Zostań. Może pouczymy się razem.
-Wiesz jakoś nie za bardzo mam ochotę na naukę. Może pójdziemy na spacer?
-W sumie to możemy iść.
-No to chodź.
Zamknęłam drzwi od mieszkania. I razem z Kubą skierowałam się w kierunku parku. W połowie drogi zrobiło mi się strasznie zimno, gdy tylko Kuba to zobaczył zdjął z siebie bluzę i założył mi ją na ramiona. Dodatkowo objął mnie w pasie.
-Mogłaś powiedzieć, że jest ci zimno, wrócilibyśmy do domu.
-Kuba, nie przejmuj się. Nie chciałam zrobić ci przykrości. Naprawdę chcę iść z tobą na spacer – uśmiechnęłam się żeby potwierdzić prawdziwość moich słów.
-Przykrość to byś mi na pewno zrobiła, gdybyś przez ten cały spacer się rozchorowała.
-To gdzie idziemy?
-Chodź – wziął mnie za rękę i zaczął prowadzić chyba w stronę mostku. Kiedy tam doszliśmy nie mogłam uwierzyć własnym oczom. Na dole znajdował się napis ułożony z małych świeczek. Zgadnijcie, co było tam napisane?
Napis brzmiał: Daria chciałabyś zostać moją dziewczyną?
Normalnie odebrało mi mowę. Nie mogłam wykrztusić z siebie ani słowa. Poczułam tylko jak po moim policzku spada jedna osamotniona łza.
-Daria, co się dzieje, dlaczego płaczesz? Nie podoba ci się?
-Podoba. Jasne, że mi się podoba. Po prostu żaden chłopak do tej pory nie zrobił dla mnie nic równie romantycznego. Sam to zrobiłeś?
-Maciek od nas z drużyny trochę mi pomógł, ale to nie jest ważne. Co ty o tym wszystkim myślisz? Moglibyśmy spróbować?
-Kuba, ja…
-Rozumiem nie czujesz nic do mnie. Przepraszam, że się wygłupiłem – nie mogłam dłużej słuchać tych głupot i po prostu go pocałowałam.
-Wcale się nie wygłupiłeś. Od pewnego momentu zaczęłam coś do ciebie czuć, ale nie byłam pewna czy ty czujesz to samo. A nie chciałam zniszczyć naszej przyjaźni.
-Czy to znaczy, że się zgadzasz?
-Jasne, że tak, ale chodźmy już stąd, bo robi się zimno.
-Dobrze chodźmy. Może pójdziemy do jakiejś kawiarni, napijemy się gorącej czekolady.
-Chętnie. Tu niedaleko jest całkiem przytulna knajpka. Chodźmy tam.

Przeczytałam przed chwilą ze PZPS może nie przedłużyć Polsatowi umowy na transmisję spotkań naszej reprezentacji. Ok może i z mistrzostwami im nie wyszło ale i tak sądzę że Polsat transmisje mecze najlepiej. Jak pomyślę o ostatnich igrzyskach i komentatorach z TVP to scyzoryk mi się w kieszeni otwiera. Mam nadzieję że to tylko spekulacje i wszystko zostanie po staremu. Co o tym sądzicie?

Akcja się rozkręca. Mam nadzieję że się wam podoba ;) kolejny w środę ;)

sobota, 9 sierpnia 2014

18

-Wow widzę, że rzeczywiście dużo przeszłaś. Mam nadzieję, że z czasem mi zaufasz.
-Też mam taką nadzieję. Może teraz ty opowiesz coś o sobie?
-Co chcesz wiedzieć?
-Wszystko. Co robią twoi rodzice, czy się zajmujesz i takie tam.
-Ok. no, więc tak. Moi rodzice nie żyją. Zginęli kilka lat temu w wypadku samochodowym
-Przepraszam, ja nie wiedziałam.
-Spokojnie, nic się nie stało. Mam jedną siostrę. Nazywa się Daria. Po wypadku musiałem się nią zająć, dlatego w miarę wcześnie wydoroślałem. Co do pracy, to jestem siatkarzem. Gram w drużynie Jastrzębskiego Węgla i w reprezentacji. W sumie pierwszy raz spotkałem dziewczynę, która nie wie, kim jestem, ale przynajmniej mam pewność, że polubiłaś mnie za to, jaki jestem, a nie ze względu na to, kim jestem.
-Wiesz jakoś będąc w Londynie nie miałam czasu na oglądanie telewizji.
-Cieszę się, że cię poznałem.
-Ja też. Wiesz, co chciałabym poznać twoją siostrę.
-To da się załatwić. Możesz wpaść kiedyś do nas na kolację. Daria coś ugotuje, bo wychodzi jej to całkiem nieźle, a na pewno lepiej niż mi.
-No to jesteśmy umówieni. Tylko powiedz, kiedy i wpadam.
-Ok.
-Nie chciałabym cię wyganiać, ale robi się już późno, a ja chciałabym się położyć.
-Jasne, nie ma sprawy. Już się zbieram. To do zobaczenia jutro rano.
-Wyślę ci jeszcze rano sms – a czy będę w stanie w ogóle biegać.
-Będę czekał – Nadia odprowadziła mnie do drzwi, a ja nie mogłem się powstrzymać i na pożegnanie skradłem jej całusa.
Do domu wróciłem w świetnym nastroju. Daria chyba już spała, bo w jej pokoju nie paliło się już światło. Ja poszedłem wziąć prysznic i położyłem się do łóżka. Przed snem napisałem jeszcze do Nadii:
-Słodkich snów.
-Tobie też Michałku.
W tym wspaniałym nastroju mogłem położyć się spać.

Kilka tygodni później
Perspektywa Michała
Od jakiegoś czasu jestem w związku z Nadią. Układa się nam świetnie. Cieszę się, że Nadia zapomniała już o związku z Łukaszem, ale martwi mnie coś innego. Od pewnego czasu Nadia źle się czuje. Co prawda nie mówi mi nic otwarcie, ale ja wiem swoje. Muszę namówić ją na wizytę u lekarza, bo inaczej nie przestanę się o nią martwić. Jesteśmy dzisiaj umówieni na kolację. Mam nadzieję, że uda mi się poruszyć podczas niej ten temat. Kiedy wychodziłem z domu na klatce schodowej minąłem się z Kubą. Wpuściłem go do mieszkania, a sam skierowałem się w kierunku samochodu. Po drodze zahaczyłem jeszcze o kwiaciarnię i kupiłem dla Nadii prześliczne kwiaty. Kiedy zapukałem do drzwi domu Nadii momentalnie otworzyła mi drzwi. Wyglądała prześlicznie miała na sobie czarną sukienkę, kilka złotych bransoletek, a jej włosy opadały swobodnie na ramiona.
-Ślicznie wyglądasz kochanie.
-Dziękuje, ty też świetnie wyglądasz. Zapraszam do środka.
Kiedy znalazłem się w środku pierwsze, co mnie uderzyło to to, że w całym domu było ciemno, tylko na stole w jadalni paliły się dwie świeczki.
-Rozgość się, ja muszę jeszcze na chwilkę wrócić do kuchni.
Po krótkiej chwili Nadia wróciła z świetnie wyglądającym risotto. Zjadłem je ze smakiem wciąż nie odrywając wzroku od Nadii.
-Czemu mi się tak przyglądasz?
-Po prostu nie mogę uwierzyć, że tak piękna dziewczyna jak ty jest ze mną. Przecież mogłabyś mieć każdego.
-Michał, ale ja nie chcę każdego, ja chcę tylko ciebie. Zrozum, że tylko ciebie kocham.
Podeszła i złożyła na moich ustach namiętny pocałunek. Usiadła mi na kolanach, a nasze pocałunki stawały się coraz namiętniejsze. W sumie to sam nie wiem, jak, ale po chwili znaleźliśmy się w jej sypialni… Ten dzień był jednym z najpiękniejszych w moim życiu, ale jak się pewnie domyślacie wszystko w niedługim się zmieniło i wcale nie były to zmiany na lepsze. Niestety.

Jak wrażenia po obejrzeniu drużyny? Film bardzo fajny niestety trochę za krótki i mogliby wypowiedzieć się wszyscy zawodnicy a nie tylko siedmiu czy ośmiu.