Pożegnałam
się z Mateuszem zaraz po wejściu do hali. On poszedł do szatni, a
ja od razu skierowałam się w kierunku sali, usiadłam na trybunach
i czekałam na wejście zawodników. Pierwszy na Sali pojawił się
mój kochany braciszek. Nie mogłam w to uwierzyć. Przychodzi
ostatni, a wychodzi pierwszy. To nie możliwe.
-No
i widzisz wcale się
nie spóźniłem – zaczął się ze mną droczyć.
-Brawa
dla ciebie, ale powiedz lepiej, dzięki
komu się nie spóźniłeś. Tylko i wyłącznie dzięki mnie swojej
ukochanej siostrzyczce.
-No
masz świętą
rację. Chodź tu do mnie.
-Po,
co? Zaraz zlecą
się te wszystkie mamuty i mnie zdepczą.
-Kogo
nazywasz mamutami? – głos
zabrał Michał Łasko, który dopiero, co wszedł na salę.
-Nie
nikogo, musiało
ci się coś przesłyszeć.
-Daria
nie kombinuj, słuch
mam jeszcze dobry. Chodź tu do mnie zaraz oberwie ci się za tego
mamuta.
-Ratunku,
pomocy. Wielki mamut mnie goni.
Niestety
z moją
„świetną” kondycją Michał już po chwili mnie dogonił,
ułożył na parkiecie i zaczął gilgotać. Chyba jeszcze nie
wiecie, ale mam straszne łaskotki. Leżałam na parkiecie i nie
mogłam powstrzymać się od śmiechu.
-Braciszku…
pomóż
mi – każde słowo oddzielone było salwą śmiechu w moim
wykonaniu.
-O
nie siostrzyczko, trzeba brać
odpowiedzialność za swoje słowa.
-Michał
błagam…
-No
dobra, dam ci już
spokój, ale jeszcze raz nazwiesz nas mamutami, a inaczej pogadamy.
Gdy
tylko podniosłam
swoje cztery litery z podłogi od razu skierowałam się w kierunku
mojego nieświadomego niczego braciszka. Zaszłam go od tyłu i
zaczęłam lekko podduszać.
-Jak
mogłeś
mi nie pomóc? No jak? A ja jestem dla ciebie taka dobra.
-Dobra?
-No
ba, a kto budzi cię
na te twoje treningi.
-Phi,
zawsze mogę
ustawić budzik.
-Dobre
sobie, a ile razy go ustawiłeś
w swoim życiu?
-No
fakt, ani razu. Nie denerwuj się
siostrzyczko, przecież wiesz jak bardzo cię kocham
-Wiem,
wiem. Ale mógłbyś
czasem to okazać.
-Chodź
tu do mnie moja mała siostrzyczko.
-Tylko
nie mała
– pogroziłam mu palcem i wtuliłam się w mojego kochanego
braciszka. Te słodkie chwile przerwało nam wtargnięcie reszty
zawodników i trenera na plac boiska.
-Dobra
chłopaki,
brać się do roboty. W weekend czeka nas bardzo ważne spotkanie z
drużyną Zaksy Kędzierzyn – Koźle. Mam nadzieję, że dacie z
siebie wszystko i uda wam się wygrać ten mecz. A teraz do roboty.
Trening był bardzo wyczerpujący, co było widać po minach prawie
wszystkich chłopaków. Dawno nie byłam na treningu, jednak
wszystkich grających zawodników kojarzyłam. Był tylko jeden,
którego nigdy wcześniej nie widziałam. Od razu zwróciłam na
niego uwagę. Wyglądał na niewiele starszego ode mnie.
Postanowiłam, że po treningu spytam się delikatnie Michała, co to
za chłopak.
Oooo:) hahah Mamuty ahhaha made my day XD ogolnie rozdzial swietny czekam na kolejny:) licze ,ze zawitasz do mnie i zostawisz po sobie slad. Upadacznaczypowstawac.blogspot.com
OdpowiedzUsuńAle fajnie :)Chce już następny :P Pozdrawiam Dooma :)
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział ;) super jest mieć takiego wspaniałego brata! :)
OdpowiedzUsuń