niedziela, 21 września 2014

Pomoc

Szukam kogoś kto jest dobry z języka polskiego. Mam do zanalizowania wiersz pod kontem nowej matury, a nie mam kompletnie pomysłu jak się za to zabrać. Jest ktoś kto może mi pomóc? Będę bardzo wdzięczna.

wtorek, 16 września 2014

EPILOG

2 lata później
To właśnie dziś jest ten najważniejszy dzień w moim życiu. Właściwie nie tylko moim, bo oprócz mojego ślubu z Kubą tego samego dnia ślub bierze Michał i Nadia. Rano obudził nas dzwonek do drzwi. Niechętnie wstałam z łóżka i otworzyłam drzwi, za nimi stała Nadia razem z kilkoma swoimi koleżankami.
-Ty jeszcze śpisz? Trzeba się szykować nie ma czasu do stracenia.
-Spokojnie zdążymy ze wszystkim.
-Idź obudź Kubę i karz mu jechać do Michała przecież nie może zobaczyć cię w sukni ślubnej, a ja idę rozłożyć wszystko w salonie.

-Nie rozumiem, dlaczego muszę wynosić się z własnego domu.
-Dlatego, że nie możesz zobaczyć Darii w sukni ślubnej, bo to przynosi pecha.
-Bez przesady.
-Nie dumaj tutaj teraz tylko spadaj. Michał czeka na ciebie u nas w domu.

4 godziny później
-Ślicznie wyglądasz.
-Dziękuję, ty też wyglądasz prześlicznie.
-Mam nadzieję, że wszystko się uda. Chciałabym żeby to był najpiękniejszy dzień w naszym życiu.
-Na pewno będzie w końcu masz przy sobie miłość swojego życia.
-A nawet kogoś więcej.
-Czy ja dobrze słyszę? Chcesz przez to powiedzieć, że jesteś w ciąży?
-Dowiedziałam się kilka dni temu. Nie mówiłam jeszcze o tym Kubie, więc zachowaj to dla swojej wiadomości.
-Nawet nie wiesz jak się cieszę. Madzia będzie miała się, z kim bawić.
-Chyba powinnyśmy się już zbierać przecież nie możemy spóźnić się na własny ślub.


Jeszcze chwilka jeszcze tylko momencik i zaraz będę panią Popiwczak. Stoję w pięknej sukni ślubnej przed ołtarzem z najwspanialszym mężczyzną pod słońcem. Po chwili składamy uroczystą przysięgę przed Bogiem. Później wychodzimy z kościoła i zostajemy obsypani ryżem i grosikami. Razem z Michałem i Nadią zbieramy pieniądze na szczęście. Następnie wszyscy goście składają nam najserdeczniejsze życzenia, jeszcze tylko pamiątkowe zdjecie i możemy udać się do lokalu na uroczystość weselną. Zostajemy przywitani chlebem i solą, tańczymy wspólnie pierwszy taniec, a następnie siadamy do pierwszego posiłku. Około 23 wychodzę z lokalu i udaję się do pobliskiej altanki.
-Nie ładnie tak uciekać z własnego wesela.
-Wcale nie uciekłam po prostu chciałam pobyć chwilkę sama.
-Ale mogę z tobą zostać prawda?
-Oczywiście, jeśli tylko chcesz. To najszczęśliwszy dzień w moim życiu.
-W moim też. Brakuje mi tylko małej istotki pieczętującej nasze szczęście – uśmiechnęłam się, gdy tylko usłyszałam te słowa.
-Właśnie, bo ja jestem w ciąży.
-Naprawdę? Kochanie nawet nie wiesz jak się cieszę. Będziemy najlepszymi rodzicami na świecie zobaczysz.
-Wiem o tym. Chodź musimy wracać do środka za chwilę oczepiny. Przecież nie zaczną bez nas.
-Kocham cię.
-Ja ciebie też.


KONIEC


Ostatni rozdział dodany :)
Liczę, że każdy kto czytał opowiadanie zostawi po sobie jakiś ślad. 
Co do moich nowych projektów. Na razie nic nie zaczynam. Będę musiała skupić się na nauce do matury. Jeżeli zacznę tworzyć coś nowego to dopiero po skończeniu szkoły i napisaniu egzaminów. Będę jednak na waszych blogach i będę starała się zostawiać komentarze. Dlatego proszę was o informowanie mnie o nowych rozdziałach i nowych projektach jeżeli takowe zaczniecie. 

niedziela, 14 września 2014

36

2 miesiące później
Daria nadal nie odzyskała przytomności. Przez ten cały czas Kuba czuwał przy jej łóżku. Nie poszedł na żaden trening, trener siłą rzeczy musiał wyrzucić go z drużyny, bo to wszystko nie miało najmniejszego sensu. On jakoś zbytnio się tym nie przejął. Widać było po nim, że dla niego najważniejsza jest Daria. Pewnego dnia, kiedy przyszedłem do Darii zdziwiłem się trochę, kiedy zamiast ciągle siedzącego przy łóżku Kuby znajdowała się Nadia. Widać było, że rozmawia, a raczej mówi coś do mojej siostry.
-Daria kochanie. To miał być taki piękny dzień, miałam powiedzieć Michałowi o dziecku, a przez twój wypadek wszystko się skomplikowało. Co ja mam teraz zrobić? Tak chciałam żebyś była pierwszą osobą, która dowie się, jaka była jego reakcja, a teraz, co? W sumie to, po co ja ci o tym wszystkim mówię skoro i tak mi nie odpowiesz.
Nie wytrzymałem i nacisnąłem na klamkę wchodząc do pomieszczenia.
-Czy to prawda? - spytałem. Nadia na początku trochę się zdziwiła, ale potem na jej twarz wkradł się promienny uśmiech.
-Tak to prawda, chciałam powiedzieć ci o tym wcześniej, ale ta cała sytuacja z Darią.
-Nawet nie wiesz jak się cieszę – namiętnie ją pocałowałem. Kiedy tak staliśmy wtuleni w siebie w pewnej chwili usłyszeliśmy ciche kaszlnięcie. Kiedy odwróciliśmy się w stronę Darii okazało się, że moja kochana siostrzyczka się obudziła.

Z perspektywy Darii
Zaczęłam chyba powoli odzyskiwać przytomność, a kiedy całkowicie się już obudziłam zobaczyłam wokoło białe ściany. Gdy tylko moje oczy przyzwyczaiły się do tego widoku zaczęłam rozglądać się po pomieszczeniu. Przed moim łóżkiem stała Nadia z Michałem z tego, co zdołałam usłyszeć to Nadia właśnie powiedziała Michałowi, że jest w ciąży. Wcale nie zdziwiła mnie reakcja mojego brata. Od samego początku byłam pewna, że się ucieszy. Swoją drogą rodzice na pewno też by się ucieszyli gdyby dowiedzieli się, jaki ich syn jest szczęśliwy. Nie chciałam im przerywać tych pięknych chwil, ale jak zwykle musiałam to zrobić. Zaczęłam kasłać, a oni natychmiast zwrócili na mnie swoją uwagę.
-Daria nareszcie, tak długo czekaliśmy na to aż odzyskasz przytomność.
-Poczekaj pójdę po lekarza.
Po chwili Michał wrócił do nas z jakimś mężczyzną z białym fartuchu.
-Pani Dario jak się pani czuje?
-Całkiem dobrze, tylko bardzo chce mi się pić.
-Pójdę po wodę do bufetu.
-A tak poza tym to boli coś panią?
-Chyba nie, ale nie jestem pewna.
-W takim razie zostawiam panią teraz może pani nacieszyć się bliskimi, a później pielęgniarka weźmie panią na badania.
Kiedy tylko lekarz zniknął za drzwiami Michał ponownie wszedł do sali.
-Proszę - podał mi wodę.
-Dziękuję. Możecie mi powiedzieć jak długo już tutaj leżę?
-Ponad dwa miesiące.
-Aż tak długo?
-No trzeba przyznać, że ucięłaś sobie całkiem długą drzemkę.
-A, co z Kubą?
-Był tutaj przez cały czas, nie mogliśmy w ogóle nakłonić go do wyjścia z tego miejsca. Opuścił treningi, wywalili go z drużyny, ale on się wcale tym nie przejął.
-Naprawdę?
-Naprawdę, dopiero wczoraj namówiłam go do tego żeby wrócił do domu i wyspał się porządnie w łóżku. Lada chwila powinien wrócić.
Kiedy tylko Nadia wypowiedziała te słowa drzwi do sali otworzyły się, a moim oczom ukazała się zaskoczona twarz Kuby. Wyglądał tak jakby zobaczył ducha.
-Daria?! Nareszcie się obudziłaś – podbiegł do mnie i przytulił mnie mocno.
-Udusisz mnie?
-Bez przesady. Po prostu cieszę, że wreszcie się obudziłaś.
-Rozumiem, ale naprawdę możesz już mnie puścić.
-Przepraszam – pocałował mnie.
-Nie chciałabym przeszkadzać, ale muszę zabrać panią Darię na badania. Niech państwo lepiej pójdą już do domu, nie ma sensu żebyście czekali nie wiadomo, kiedy skończymy ją męczyć.
-Nie ma mowy zostajemy.
-Nadia powiedz coś temu cymbałowi, bo nie wytrzymam. Zabierz go i idź do domu, nie ma sensu żebyście tu siedzieli. Tym bardziej, że powinnaś się oszczędzać w twoim stanie.
-Dobra przekonałaś mnie już się wynosimy, ale jutro na pewno przyjdziemy i nie pozbędziesz się już nas tak łatwo.
Badania trwały bardzo długo, do Sali wróciłam dopiero po około dwóch godzinach. Wyobraźcie sobie moje zaskoczenie, kiedy na moim łóżku zauważyłam Kubę.
-Czemu nie poszedłeś do domu?
-Nie jestem zmęczony, ale za to jestem stęskniony za moją dziewczyną.
-Ale mimo wszystko uważam, że powinieneś pojechać do domu, wyspać się.
-Dopiero wróciłem kilka godzin temu, a co do spania to sądzę, że znajdzie się trochę miejsca dla mnie w twoim łóżku.
-O proszę bardzo jak sobie to wykombinował.
-Nie mów, że ci się nie podoba – podszedł do mnie bliżej i złożył delikatny pocałunek na moich ustach. Wiesz, że cię kocham.
-Wiem inaczej nie siedziałbyś tutaj przy moim łóżku przez ten cały czas, nie zaniedbywał treningów, ale wiesz, że to trochę nieodpowiedzialne z twojej strony.
-Może i tak, ale i tak nie potrafiłbym skupić się na grze myśląc, że ty tutaj leżysz. Mogę cię o coś zapytać?
-Jasne.
-Co się stało tamtego wieczoru? Pamiętasz wszystko?
-Niestety – na samo wspomnienie tamtego dnia łzy napłynęły mi do oczu.
-Mogłabyś mi o tym powiedzieć?
-Tańczyliśmy, potem ja poszłam do łazienki. Nie zdążyłam nawet otworzyć drzwi, kiedy poczułam na swoich ustach czyjąś rękę. Potem ten ktoś zaciągnął mnie do jakiegoś pomieszczenia i chciał… chciał mnie zgwałcić – Kuba przytulił mnie mocniej do siebie – na szczęście nie udało mu się to. Jakoś się wyrwałam i wybiegłam z tego cholernego klubu. Potem pamiętam tylko tyle, że widziałam oślepiający blask i nic więcej nie pamiętam
-Pamiętasz jak wyglądał ten mężczyzna?
-Myślę, że byłabym w stanie go rozpoznać, ale jeżeli chodzi ci o to, żebym zgłosiła wszystko na policję to nie zgadzam się. Nie chce tego rozumiesz?
-Spokojnie kochanie. Nic na siłę.

piątek, 12 września 2014

35

Usiedliśmy z powrotem na korytarzu i czekaliśmy na moment, w którym będziemy mogli zobaczyć Darię. Po jakimś czasie obok nas pojawiła się pielęgniarka, która zaprosiła nas do sali. Kiedy weszliśmy do środka nie mogliśmy uwierzyć własnym oczom. Dziewczyna, która leżała w szpitalnym łóżku zupełnie nie przypominała mojej siostry. Była całkiem blada, wokół niej znajdowało się mnóstwo kabli i rurek. Ani ja ani Kuba nie potrafiliśmy opanować emocji i po prostu zaczęliśmy płakać. Kiedy wreszcie się opanowałem przypomniałem sobie, że miałem zadzwonić do Nadii. Wybrałem jej numer, a po chwili usłyszałem po drugiej stronie głos mojej ukochanej.
-Michał, czemu dopiero teraz dzwonisz?
-Nie miałem do tego głowy.
-Czyli to jednak Daria?
-Niestety tak – rozpłakałem się po raz kolejny.
-Misiek proszę cię nie płacz. Wszystko będzie dobrze, musi być rozumiesz?!
-Najgorsze jest to, że ona mogła zostać zgwałcona! – wykrzyczałem zdenerwowany.
-O, czym ty mówisz?
-Ktoś mógł ją zgwałcić rozumiesz! Powinienem jej pilnować, a ja jak zwykle zawaliłem sprawę.
-Nie możesz się o to obwiniać. To nie twoja wina.
-Właśnie, że moja i jeżeli coś jej się stanie nie daruję sobie tego.
-Michaś uspokój się. Postaram się jak najszybciej do was przyjechać, a ty idź do bufetu i wypij jakąś kawę, bo na pewno jesteś zmęczony. Do zobaczenia.
-Pa kochanie.

Nie posłuchałem Nadii i zamiast do bufetu skierowałem się do sali mojej siostry. Siedział obok niej Kuba, który trzymał ją za rękę i coś do niej mówił. Ona cały czas nie odzyskiwała przytomności. Lekarze mówią, że to całkiem normalne po takiej operacji jednak ja mam złe przeczucia. Postanowiłem, że do nich pójdę i może w końcu czegoś się dowiem, bo jak dotąd cały czas mnie zbywają. Niepewnie zapukałem do gabinetu lekarskiego, by po chwili usłyszeć ciche zaproszenie do środka.
-O witam panie Michale właśnie miałem do państwa iść. Pewnie chciałby się pan dowiedzieć, co i jak z pańską siostrą.
-Tak tylko proszę mnie nie zbywać. Zniosę wszystko nawet najgorszą prawdę.
-Operacja przebiegła bez jakichkolwiek komplikacji sądzę, że z każdym dniem powinno być tylko lepiej, a i okazało się, że pańska siostra wcale nie została zgwałcona.
-To, dlaczego w takim wypadku miała całe poszarpane ubranie?
-O to będzie już pan musiał ją zapytać jak się obudzi.
-Właśnie, a dlaczego ona jeszcze się nie wybudziła?
-I to jest ta gorsza wiadomość. Pańska siostra jest w śpiączce.
-Co? Jak to? Podobno wszystko poszło zgodnie z planem?
-Nie potrafię panu tego wytłumaczyć. Po prostu czasem się tak dzieje.
-Kiedy ona się wybudzi?
-Tego nie wie nikt. Może obudzić się jutro, może za tydzień, miesiąc, a może nawet za rok. Musimy być dobrej myśli.

Czułem się tak jakby ktoś przywalił mi obuchem w łeb. Jak ja mam to powiedzieć Kubie. Przecież on się totalnie załamie. Usiadłem pod gabinetem i bezradnie oparłem głowę o ręce. Nie wiem ile tak siedziałem, ale ocknąłem się dopiero, kiedy usłyszałem głos Nadii.
-Michał, dlaczego tu siedzisz nie powinienem=ś być teraz u Darii?
-Powinienem.
-To, dlaczego cię tam nie ma?
-Bo, jeżeli tam pójdę Kuba od razu zasypie mnie pytaniami, a ja nie wiem jak mam mu powiedzieć, że Daria jest w śpiączce i może się w ogóle nie obudzić.
-Michał opanuj się! Ona na pewno się obudzi, ma, dla kogo żyć! Ma ciebie, Kubę.
-Wiem, że chcesz mnie pocieszyć, ale taka jest prawda.
-Weź się w garść. Ona cię potrzebuje, musisz być silny, a nie użalasz się nad sobą.
-Masz rację! Chodźmy.

Kiedy weszliśmy do sali Kuba siedział w tym samym miejscu, w którym zostawiłem go jakieś czas temu idąc do lekarza.
-Nareszcie, dowiedziałeś się czegoś?
-Wszystko poszło zgodnie z planem, ale niestety Daria wpadła w śpiączkę i nie wiadomo, kiedy się obudzi.
-Będziemy czekać, na pewno już niedługo będzie się razem z nami śmiała z tego wszystkiego. A co do…
-Gwałtu?
-Tak.
-Lekarz mówił, że nie została zgwałcona.
-Kamień z serca. Nie martw się kochanie będę przy tobie, jak tylko się obudzisz to będę przy tobie – zwrócił się do mojej siostry. Nie ukrywam, że łza zakręciła mi się w oku, gdy tylko to usłyszałem. Zrozumiałem, że on naprawdę ją kocha. To świetnie, że Daria ma przy sobie kogoś takiego.
-Kuba, a ty nie powinieneś być teraz na treningu?
-Nie obchodzi mnie żaden trening Daria jest najważniejsza. Pójdę na trening jak tylko ona się obudzi.
-Rozumiesz, że ona może obudzić się dopiero za miesiąc, a może nawet za rok.
-Powiedziałem i zdania nie zmienię.
-Jak chcesz, ale Daria na pewno nie będzie z tego zadowolona jak się obudzi.
-Trudno.
-W takim razie ja się zbieram i idę na trening. Wpadnę tutaj po południu.
-Idź już, bo się spóźnisz.
-Ok już idę. Pa siostrzyczko – pocałowałem Darię w czoło i wyszedłem razem z Nadią z sali.

Jeszcze jedna część i epilog ;)

środa, 10 września 2014

34

Kiedy spojrzałam w stronę wyjścia z ośrodka zauważyłam uśmiechniętą od ucha do ucha Justynę razem z Maćkiem. Na jego twarzy było widać zadowolenie.
-Ciekawe czy byłby nadal taki zadowolony gdybym powiedziała o wszystkim Justynie.
-Mówiłaś coś? –zapytała Nadia.
-Nie zdawało ci się.
-Daria nie przejmuj się tak bardzo tym wszystkim. Będę cały czas obok ciebie nie pozwolę zbliżyć mu się do ciebie.
-Jesteś kochany, ale nie możesz przecież cały czas być obok mnie.
-Kto powiedział, że nie mogę? Dla chcącego nic trudnego.
-Kocham cię wiesz?
-Ja ciebie też.
-Moglibyście się, chociaż tutaj opanować – zaśmiał się Maciek.
-Przeszkadza ci coś? – spojrzeliśmy oboje na niego
-Nie skądże.
-Mam nadzieję.
-Możemy już iść? Czy jeszcze na kogoś czekamy?
-Nie, możemy już iść. Wszyscy są już w klubie i czekają tam na nas.
Droga zajęła nam tylko kilkanaście minut, bo klub był położony niedaleko ośrodka. Kiedy weszliśmy do klubu od razu zauważyliśmy pozostałych siatkarzy. W sumie to ciężko ich nie zauważyć, skoro są wysocy jak żyrafy. Nie zdążyłam nawet na dobrze zająć swojego miejsca w loży, a do tańca postanowił porwać mnie Kłos. Trzeba przyznać, że tańczy całkiem nieźle. Przetańczyliśmy razem kilkanaście piosenek. Jednak, gdy tylko melodia stała się spokojniejsza u mojego boku pojawił się Kuba. Położyłam głowę na jego ramieniu.
-Chwilo trwaj wiecznie – pomyślałam.
-O, czym myślisz kochanie? – Kuba chyba zauważył, że jestem trochę nie obecna.
-O tobie, o mnie, o nas, o naszej przyszłości. O tym wszystkim jak to będzie, kiedy skończymy studia?
-Jak to jak? Pójdziemy na studia do tego samego miasta. Wynajmiemy sobie jakieś małe mieszkanko. W międzyczasie będziemy grać i bardzo się kochać.
-To chciałam od ciebie usłyszeć. Wiesz, co ja muszę iść do łazienki przypudrować nosek.
-Pójdę z tobą.
-Bez przesady nie popadajmy w paranoję przecież wokoło znajduję się mnóstwo ludzi.
-Jesteś pewna?
-Jasne, idź odpocznij, bo jak wrócę to porywam cię s powrotem na parkiet.
-Dobrze kochanie.

Zabrałam jeszcze tylko swoją torebkę z kanapy i udałam się w kierunku toalet. Kiedy dochodziłam już do łazienki poczułam jak ktoś zakrywa mi ręką usta. Drugą złapał mnie za rękę i wciągnął do jakiegoś pomieszczenia. Popchnął mnie na podłogę, a sam zamknął drzwi na klucz. Potem skierował się w moją stronę. Zaczęłam błagać go żeby zostawił mnie w spokoju, ale on z każdą chwilą zbliżał się do mnie coraz bardziej. Zaczął ściągać ze mnie ubrania jednocześnie całując mnie po dekolcie. Pomyślałam, że muszę spróbować uciec, bo na pewno nikt mnie tutaj nie znajdzie. Kiedy stałam przed nim już tylko w samych spodniach kopnęłam go z całej siły w krocze. Udało się, zaczął zwijać się z bólu, a ja miałam dosłownie chwilę na ucieczkę. Wzięłam sweter i pobiegłam w kierunku drzwi,. Na szczęście klucz znajdował się w zamku, bo inaczej na pewno bym się nie wydostała. Niewiele myśląc wybiegłam z klubu i biegłam prosto przed siebie. W pewnym momencie poczułam silne uderzenie. Zrobiło mi się strasznie słabo i chyba upadłam.

Perspektywa Kuby
-Michał nie widziałeś Darii?
-Przecież była z tobą.
-Była, ale poszła do łazienki, myślałem, że może ją widziałeś.
-Nie nie widziałem, ale sprawdź w łazience może nadal tam jest.
-Ok
-Daj mi znać czy ją znalazłeś.
Niewiele myśląc wbiegłem do damskiej toalety. Naraziłem się na kilka komentarzy typu zboczeniec itp., ale nie za bardzo mnie to w tej chwili obchodziło. Przeszukałem wszystkie kabiny, ale w żadnej z nich nie znalazłem Darii. Wróciłem do loży powiedziałem o wszystkim Michałowi. Po chwili zauważyłem Maćka. Pobiegłem do niego i zacząłem się z nim szarpać.
-Mów, co zrobiłeś Darii?
-Nic, nie wiedziałem się z nią od czasu wejścia do klubu.
-Nie wierzę ci.
-To sobie nie wierz, nie będę cię zmuszał.
-A z resztą – puściłem go i wybiegłem z klubu. Usłyszałem odgłos odjeżdżającej karetki pogotowia. Nie wiedziałam, co prawda, co się stało, ale miałem złe przeczucia. Podszedłem do kilku stojących nieopodal osób.

-Nie wiedzą może państwo, co się stało?
-Wiemy, wiemy jakiś pijany kierowca potrącił młodą dziewczynę.
-Swoją drogą nie wyglądała ona za ciekawie, wydaje mi się, że ktoś mógł zrobić jej jakąś krzywdę.
-Może zwrócił pan uwagę na jej wygląd?
-Nie potrafię opisać jej dokładnie, ale mogła mieć koło 18 lat. Wybiegła z tego klubu – wskazał klub, z którego sam chwilę wcześniej wyszedłem.
-A wiedzą państwo może, do jakiego szpitala ją zabrali?
-Niestety nie. Dziecko to jakaś twoja znajoma?
-Nie jestem pewien. Dziękuję bardzo za informacje, ale muszę jak najszybciej pojechać do szpitala.
-Mam nadzieję, że nic jej się nie stało.
-Ja też.
Złapałem taksówkę i kazałem jechać taksówkarzowi do najbliższego szpitala. Tam szybko wpadłem na izbę przyjęć i zacząłem wypytywać o młodą dziewczynę z wypadku. Okazało się, że przywieźli ją właśnie tutaj i że w tym momencie ją operują. Usiadłem na krześle i postanowiłem zadzwonić do Michała. Może to nie ona tutaj jest. Może ona całkiem zdrowa siedzi sobie nadal w klubie.
-Kuba? I co znalazłeś ją?
-Miałem nadzieję, że jest z wami, ale skoro jej tam nie ma to lepiej przyjedź do szpitala. Podałem mu adres i rozłączyłem się. Po jakiś piętnastu minutach obok mnie znaleźli się Michał z Nadią.
-Kuba możesz mi powiedzieć, po co kazałeś nam tutaj przyjeżdżać?
-Chodzi o to, że obok klubu był wypadek. Jakiś samochód uderzył w młodą dziewczynę. Nie jestem pewny, ale z tego, co mówili świadkowie ta dziewczyna wybiegła z klubu. To mogła być Daria.
-Ale jak? To nie możliwe, może ona jest w ośrodku?
-Nie wiem, nawet nie myślałem nad tym żeby tam sprawdzić od razu przyjechałem tutaj.
-Wiecie, co, ja pojadę do ośrodka, a wy tutaj zaczekajcie – zaproponowała Nadia.
-Jesteś kochana. Dzwoń jak tylko czegokolwiek się dowiesz.
-Oczywiście.
-Wy też dzwońcie w razie, czego.

Kiedy tylko Nadia wyszła rozpłakałem się. Nie mogłem powstrzymać tych wszystkich skumulowanych we mnie emocji. To wszystko moja wina, gdybym poszedł z nią pewnie nic by się nie stało. Z zamyślenia wyrwał mnie Michał.
-Jak to się mogło stać?
-Nie wiem. Kurwa to moja wina! Rozumiesz?!
-Przestań tak mówić! To nie jest twoja wina, nie mogłeś tego przewidzieć. To mogło się stać w każdej chwili, niekoniecznie dzisiaj.
-Wiesz, co jest najgorsze? Ona mogła zostać zgwałcona – rozpłakałem się na dobrze.
-O, czym ty do cholery mówisz?
-Ludzie, którzy stali na miejscu wypadku mówili, że miała poszarpane ubranie.
-Boże, to nie może być prawda.
-Znajdę tego, kto jej to zrobił i uduszę własnymi rękoma. Jak on mógł tak ją skrzywdzić – wstałem i uderzyłem z całej siły w ścianę.
-Uspokój się. Dowiemy się wszystkiego jak Daria się obudzi, o ile to w ogóle jest ona – rozmowę przerwał nam dźwięk telefonu. Dzwoniła Nadia.
-Powiedz, że Daria jest w domu.
-Nie ma jej.
-Kurwa!
-Misiek nie denerwuj się!
-Zadzwoń do niej, jeżeli to nie ona jest w szpitalu to pewnie odbierze telefon.
-Dobry pomysł. Zadzwonię do ciebie później.

-Kuba dzwoniłeś w ogóle do Darii?
-Nie, nie miałem do tego głowy. Z resztą nie było nawet czasu to wszystko tak szybko się działo.
-To może zadzwońmy do niej.
-Ok.
Zadzwoniliśmy do niej, niestety nikt nie odebrał. Po chwili jednak z Sali operacyjnej wyszedł lekarz. Podeszliśmy do niego i zapytaliśmy o stan tej dziewczyny z wypadku.

-Niestety nie mam dla panów dobrych informacji. Dziewczyna ma bardzo mocne stłuczenia prawie na całym ciele.
-A czy… - głos mi się załamał .
-Czy ona została zgwałcona?
-Nie jestem pewien. Wykonamy dodatkowe badania i wtedy będę mógł udzielić państwu odpowiedzi na to pytanie.
-Moglibyśmy ją zobaczyć?
-Na razie nie, ale za jakieś pół godziny przewieziemy ją do Sali i wtedy będziecie mogli ją zobaczyć.
-Dziękujemy bardzo.
-Jak tylko dostanę wyniki badań zaproszę państwa do gabinetu.

poniedziałek, 8 września 2014

33

Udałam się jeszcze do łazienki, poprawiłam makijaż i byłam gotowa do wyjścia z reprezentacją. Swoją drogą fajnie to brzmi. Jeszcze niedawno gdyby ktoś powiedział mi, że będę chodzić po mieście z Możdżonkiem, Kurkiem i Winiarskim walnęłabym go łopatą w łeb. Zeszliśmy na dół i przywitaliśmy się z całą drużyną. Bartman od razu porwał mnie w swoje ramiona, ponieważ jak to on stwierdził stęsknił się za mną okropnie. No cóż mógł się nie przenosić do Resovii. Jego wybór.
-Z kim tuli się nasz reprezentacyjny amant? – jak zwykle inteligentne pytanie Cichego
-Nie zgrywaj się, naprawdę nie poznajesz?
-Kogo mam poznać?
-Przecież to siostrzyczka naszego kochanego Kubiaczka.
-Daria? To naprawdę ty? Aleś wyrosła dziewczyno. Jeszcze niedawno byłaś taka malutka, a tu tutaj taka dorosła kobieta można powiedzieć. Wow.
-Bez przesady.
-Nie przesadzam – serio. Myślisz, że dlaczego cię nie poznałem? Właśnie, dlatego. Rozumiem, że grasz w reprezentacji. No no gratuluję mała – przytulił mnie. Musiało to śmiesznie wyglądać, bo chociaż jestem dość wysoka jak na dziewczynę. Mam jakiś metr osiemdziesiąt dziewięć to i tak w porównaniu z Cichym byłam malutką dziewczynką. Kiedy znajdowałam się w ramionach Piotrka usłyszałam znaczące chrząknięcie za naszymi plecami.
-Oj Kuba nie bądź już taki zazdrosny – głos zabrał Michał.
-Nie jestem.
-Powiedzmy, że ci wierzymy.
-No, więc przedstawiam wam wszystkim mojego chłopaka Kubę. Pewnie i tak go znacie z rozgrywek Plusligi.
-Znamy znamy, ale nie wiedzieliśmy, że to twój chłopak.
-No to teraz już wiecie. Idziemy na te zakupy czy będziemy tutaj tak stać?
-Idziemy. Biedronka?
-Oczywiście. Najlepszy sklep.

Droga zajęła nam kilkanaście minut. Gdy dotarliśmy do sklepu okazało się, że zapominalski Zatorski zapomniał pieniędzy na szczęście z pomocą przyszedł mu Igła. Ten to zawsze wszystkim pomoże. Wyobraźcie sobie miny ludzi będących w tym czasie w sklepie. Dziesięciu dryblasów pakuje się do biedronki. Nie żebym miała coś, przeciwko, ale jedna pani prawie zeszła na zawał, kiedy ujrzała Możdżonka schylającego się po żelki. Swoją drogą śmiesznie to wyglądało. Potem skierowaliśmy się w kierunku stoisk z ciasteczkami. Bum kolejny przypał nasz ukochany Winiar nie widział swoich ulubionych ciastek. Nie mogłam już dłużej słuchać tych nieustannych żali. Wzięłam wszystko, co chciałam dzisiaj kupić i udałam się do kasy. Poczekam na nich pod sklepem nie będę robić z siebie pośmiewiska. Wystarczy, że oni robią za pajaców. Jak się potem okazało to w cale nie był, aż tak dobry pomysł. Gdy stanęłam koło sklepu znikąd wyłonił się Maciek. Zaczął się znowu do mnie przystawiać. Boże czy ten człowiek nie rozumie znaczenia słowa nie?
-Znowu się spotykamy piękna.
-Mógłbyś zostawić mnie w spokoju – wysyczałam
-Dobrze wiesz, że nie mogę.
-W takim wypadku ja będę musiała porozmawiać z Kubą i Justyną.
-Nie zrobisz tego?
-Zrobię. Oczywiście, że zrobię.
-Nie pozwalam ci, masz robić to, na co ja mam ochotę. Mam nadzieję, że się rozumiemy?
-Co tu się dzieje? – momentalnie obok nas znalazł się Kuba. I nie wmawiaj mi, że wszystko jest w porządku, bo widzę, że nie jest z resztą słyszałem kawałek waszej rozmowy. Maciek powiedz mi, że nie chodzi o to, o czym myślę. Jesteś głuchy?
-Kuba to nie tak ja po prostu chyba zakochałem się w Darii.
-Że ty, co? Nie chcę tego słuchać. Masz się trzymać z daleka od niej i lepiej schodź mi z drogi chyba, że chcesz żebym przemeblował ci twoje uzębienie. Spadaj stąd w tym momencie - na szczęście go posłuchał, bo inaczej nie wiem jak to wszystko by się skończyło.
-Dlaczego mi nic wcześniej nie powiedziałaś?
-Nie chciałam cię martwić. Miałam nadzieję, że da sobie spokój. Jak widać nie odpuścił niestety.
-Obiecuję ci, że już nigdy więcej się do ciebie nie zbliży.
-Dziękuję, że jesteś.
-Nie ma, za co i pamiętaj zawsze przy tobie będę.

Maciek na szczęście dał mi spokój. Ja natomiast cały czas biłam się z myślami czy mam powiedzieć o wszystkim Justynie. Postanowiłam, że na razie nie będę jej o tym wspominać. Zobaczymy jak rozwinie się sytuacja. Ona wygląda na szczęśliwą, nie chcę przewracać jej życia do góry nogami. Może okaże się, że taka sytuacja nigdy więcej się już nie powtórzy. Przynajmniej mam taką nadzieję. Dzisiaj idę z Kubą i resztą ekipy do jakiegoś klubu. Wszyscy zgodnie stwierdziliśmy, że dawno nigdzie nie byliśmy i przyda się nam jakaś rozrywka. Właśnie kończyłam się szykować, kiedy ktoś zaczął dobijać się do mojego pokoju.
-Chwileczkę! – narzuciłam na siebie pierwszą lepszą bluzkę i otworzyłam drzwi. Za nimi stała zapłakana Nadia.
-Mogę wejść?
-Jasne, wchodź. Usiądź sobie. Możesz mi powiedzieć, co się stało? Michał znowu coś zrobił?
-Nie, tu nie chodzi o Michała. Chociaż w sumie poniekąd o niego też.
-Możesz jaśniej, bo nic z tego nie rozumiem.
-Przez kilka ostatnich dni źle się czułam. Bałam się, że to może być nawrót choroby. Nie mówiłam jednak nic Michałowi, bo nie chciałam go martwić. Postanowiłam, że pójdę do lekarza i właśnie od niego wracam.
-Powiedź w końcu, o co chodzi? Choroba wróciła?
-Nie, ale…
-Ale co?
-Jestem w ciąży – znowu się rozpłakała.
-To świetnie. Michał na pewno się ucieszy.
-Nie ucieszy się, bo ja nie urodzę tego dziecka. Rozmawialiśmy ostatnio na ten temat i Michał stwierdził, że ma jeszcze czas na dzieci, że teraz najważniejsza jest kariera. Ja nie mogę urodzić tego dziecka.
-Co ty gadasz? Mówił tak, bo nie wiedział, że jesteś w ciąży. Zobaczysz jak tylko się dowie, że będziecie mieli dziecko ucieszy się. Nie możesz usunąć tej ciąży. Nie pozwalam ci na to! Masz powiedzieć o wszystkim Michałowi. Zobaczysz, że się ucieszy.
-Tak sądzisz?
-Jasne, że tak. W końcu chyba trochę znam swojego brata. Musisz mu tylko o tym powiedzieć.
-Powiem mu dzisiaj. Niech się dzieje, co chce. Najwyżej wrócę do Jastrzębia.
-Na pewno nie będzie takiej potrzeby. Idź się jakoś ładnie ubierz i ruszamy na podbój Spały.
-Ok do zobaczenia za chwilę.
Wróciłam do łazienki, dokonałam ostatnich poprawek w moim wyglądzie. Pozostało mi tylko czekać na Kubę, który znajdował się jeszcze na treningu. Miałam jeszcze dość sporo czasu, więc postanowiłam, że poczytam sobie jakąś książkę. Pierwszą, która wpadła mi pod rękę była książka pt. „Ostatnia piosenka”. Mimo iż czytałam ją już kilkanaście razy bardzo lubiłam do niej wracać. Zajmowała bardzo ważne miejsce w moim sercu. Zaczytałam się do tego stopnia, że nie usłyszałam nawet, kiedy Kuba wszedł do pokoju. Gdyby nie to, że położył się obok mnie i musnął mój policzek na pewno nie zauważyłabym jego obecności.
-Już jestem kochanie.
-Przepraszam nawet nie zauważyłam, kiedy wszedłeś.
-Zauważyłem – zrobił smutną minę.
-No już nie dąsaj się tylko idź się szykować w końcu dzisiaj imprezka.
-Prawie bym zapomniał. Czyli to, dlatego tak ślicznie wyglądasz.
-Dziękuję za komplement, ale ty się lepiej pośpiesz, bo w końcu nic z tego nie wyjdzie i będziemy musieli zostać w pokoju.
-A może to wcale nie byłby taki zły pomysł. Zaczął mnie całować. Nie ukrywam podobało mi się, ale niestety musiałam zachować zdrowy rozsądek. Musiałam czuwać nad moim bratem i Nadią. Wiem, brzmi to tak jakbym to ja była starsza od nich i wiecie, co nawet czasem się tak czułam.
-Zbieraj ten swój tyłek, bo jeżeli się nie pośpieszysz to pójdę sama.
-Na to ci nie pozwolę, już idę.
Po chwili wyszedł z łazienki i zaczął intensywnie buszować w szafie w poszukiwaniu odpowiedniego stroju.
-Ta czy ta? – wyjął jakieś dwie koszule.
-Ta niebieska.
Po kilkunastu minutach gotowi do wyjścia staliśmy przed ośrodkiem. Po chwili dołączyli do nas Nadia i Michał.
-Idziemy?
-Musimy jeszcze zaczekać na Maćka i Justynę. Oni też chcieli z nami iść.
-Nie możemy iść sami? - zapytałam
-Myślałem, że lubisz Justynę.
-Bo lubię tylko po prostu nie rozumiem, dlaczego mam spędzać z nią każdą wolną chwilę. Chcę pobyć z tobą, Nadią i Kubą. Czy to tak ciężko zrozumieć.
-Nie denerwuj się siostrzyczko. Obiecuję, że następnym razem wyjdziemy gdzieś tylko razem.
-Trzymam cię za słowo. Swoją drogą skoro już się z nami umówili mogliby przynajmniej być punktualni.
-Właśnie idą.

sobota, 6 września 2014

32

Posiedziałyśmy sobie w bufecie dobre pół godziny. Siedziałybyśmy pewnie dłużej gdyby nie zaczął dzwonić mój telefon. Okazało się, że to mój kochany braciszek sobie o mnie przypomniał.
-Daria?
-Nie Duch Święty. Jasne, że ja. Po co dzwonisz? Stęskniłeś się?
-Jasne, że tak. W końcu jesteś moją ukochaną siostrzyczką.
-A tak na serio to, co się stało?
-Pokłóciłem się z Nadią i nie wiem, co mam robić.
-O co wam poszło?
-W sumie to o nic istotnego. Zobaczyłem ją pod domem z jakimś kolesiem. Dopowiedziałem sobie kilka słów za dużo. No i oskarżyłem ją o to, że mnie zdradza.
-Co? Michał ty chyba sobie żartujesz?
-Niestety nie. Daria powiedz mi, co mam teraz zrobić?
-Jak to, co? Masz natychmiast iść ją przeprosić, bo jak nie to sama się z tobą rozliczę i osobiście cię uduszę.
-Ale ja nawet nie wiem gdzie ona jest.
-Rusz trochę tym swoim mózgiem. Gdzie ona mogła pójść? Pewnie jest u siebie w domu.
-Może masz rację.
-Na pewno mam. A i nie zapomnij po drodze kupić kwiatów…, chociaż sądzę, że i tak w tym przypadku na wiele się nie zdadzą. Pojedź tam, przeproś ją. Jeśli trzeba będzie to błagaj na kolanach żeby ci wybaczyła, bo drugiej tak fantastycznej dziewczyny już nie znajdziesz.
-Dzięki siostra, wiedziałem, że będę mógł na ciebie liczyć.
-Nie ma, za co w końcu rodzeństwo powinno sobie pomagać.
-A tak właściwie to, co u ciebie słychać siostra? Jak tam zgrupowanie?
-Bardzo fajnie. Wiesz, że Kuba tutaj też jest. Możliwe, że będzie grał w reprezentacji.
-Naprawdę? Zawsze wiedziałem, ze on ma talent. Ale czemu on tam przyjechał, nie powinien być w jastrzębiu?
-Wiesz Michał tak jakoś wyszło. Miałam małe problemy, przez tydzień nie mogłam grać i poprosiłam Kubę żeby do mnie przyjechał, a on oczywiście się zgodził.
-Jakie problemy? Siostra ty coś kręcisz.
-Nic poważnego się nie stało. Po prostu jakiś chłopak na mnie wpadł i lekarz kazał mi się nie przemęczać przez tydzień to tyle.
-Na pewno nic poważnego się nie stało?
-Na pewno, nie przejmuj się teraz mną tylko jedź, czym prędzej do Nadii. A potem do mnie zadzwoń i powiedz czy przyjęła twoje przeprosiny.
-Na pewno zadzwonię. Pa.
-Pa.

Kiedy skończyłam rozmawiać z Michałem na stołówkę wpadł zadowolony Kuba.
-Jestem w drużynie Daria jestem w drużynie.
-Nie pruj się tak.
-Przepraszam po postu nawet nie wiesz jak bardzo się cieszę.
-Wiem, wiem parę tygodni temu przeżyłam to samo. Nie zapominaj o tym.
-Nie będziemy musieli prawie w ogóle się rozstawać. Będę cały czas przy tobie, będę się tobą opiekował i w ogóle.
-Właśnie a propos. Rozmawiałam sobie dzisiaj z Justyn.
-I co wyjaśniłyście sobie wszystko?
-Tak. Ale nie przerywaj mi.
-Dobrze, już nie będę przepraszam.
-No, więc tak się zastanawiałyśmy. Bo ty pewnie miałbyś zamieszkać w pokoju Maćka – kiwnął twierdząco głową. I tak sobie pomyślałyśmy, że może ty mógłbyś zamieszkać ze mną, a Justyna przeniosłaby się do pokoju Maćka. Co ty na to?
-Wiesz, że to świetny pomysł.
-No ba, ja mam same świetne pomysły.
-Nie będę zaprzeczał.
-No mam nadzieję. Chodź pójdziemy cię rozpakować i powiemy przy okazji Maćkowi o tym pomyśle.

Nawet nie zauważyłam, kiedy miął ten tydzień. Dzisiaj do Spały przyjeżdża Michał. Ja wróciłam już do normalnych treningów. Głowa, co prawda jeszcze mnie czasami boli, ale podobno to normalne, dlatego się tym nie przejmuję. Właśnie kończymy trening. Muszę się pospieszyć o ile chcę przywitać się z Miśkiem od razu po jego przyjeździe. Do szatni wpadłam jak burza po drodze potrącając jeszcze kilka dziewczyn. Dobrze, że nie straciłam równowagi, bo pewnie nabawiłabym się kolejnej kontuzji, a tego nie chciałam. Jak głupia wyskoczyłam w pośpiechu z ośrodka. Po chwili zobaczyłam podjeżdżający pod ośrodek autobus reprezentacji. Jako pierwszy z pojazdu wyskoczył Bartman, kiedy tylko stanął na ziemi zaczął tańczyć jak głupi. Jeżeli te ruchu w ogóle można nazwać tańcem. Potem wyłoniła się reszta siatkarzy, na końcu wyszedł oczywiście mój brat. Temu to się nigdy do niczego nie śpieszy. Kiedy tylko go zobaczyłam podbiegłam do niego i rzuciłam mu się na szyję.
-Widzę, ze moja mała siostrzyczka się za mną stęskniła.
-No jasne, tak dawno cię nie widziałam.
-Co tam u ciebie słychać?
-Wszystko w porządku. Kuba został przyjęty do reprezentacji. Jesteśmy tutaj razem. Żyć nie umierać normalnie. A u ciebie, co słychać? Opowiadaj!
-W porządku.
-Rozmowny jesteś nie ma, co. A co z Nadią? Wybaczyła ci?
-Nie było łatwo, ale się udało. Mam dla ciebie niespodziankę.
-O co chodzi?
-Za chwilę sama się przekonasz.
Po chwili z autokaru wyłoniła się Nadia we własnej osobie.
-Ale jak? Jak to jest możliwe? Trener tak po prostu pozwolił ci żebyś wziął ją ze sobą?
-Nie było łatwo go przekonać, ale jakoś się udało.
-Nawet nie wiecie jak się cieszę. Jesteśmy tutaj wszyscy razem zupełnie jak w Jastrzębiu. Wiecie, co, ja już nie będę wam przeszkadzać. Idźcie się rozpakować czy co tam chcecie, a ja spadam do siebie. Jakby, co to mieszkam w pokoju 235.
-Zapamiętam.

Wróciłam do swojego pokoju i padnięta położyłam się na łóżko. Nawet nie wiem, kiedy, ale zasnęłam. Obudziłam się dopiero wtedy, kiedy ktoś zaczął delikatnie muskać moją szyję. Myślałam, że to Kuba, więc poddałam się tym pieszczotom, ale kiedy się odwróciłam zamiast Kuby ujrzałam Maćka. Myślałam, że oszaleję.
-Co ty tutaj robisz?
-Leżę.
-Nie rób ze mnie idiotki. Wynoś się w tym momencie z tego pokoju i nigdy więcej się do mnie nie zbliżaj.
-Daria, nie mów tak do mnie. Chyba sama nie wiesz jak na mnie działasz. Jakaś niewidzialna siła przyciąga mnie do ciebie.
-O, czym ty gadasz? Jesteś chory!! Ja kocham Kubę, a ty jesteś z Justyną. Poza tym nic do ciebie nie czuję! Wynoś się i nie wchodź mi lepiej w drogę, bo powiem o wszystkim Kubie.
-Nie denerwuj się tak kochanie już idę – chciał mnie jeszcze pocałować, ale czujni odepchnęłam go ode mnie.
Kiedy tylko przekroczył próg mojego pokoju położyłam się na łóżku i zaczęłam płakać. Leżałam tak dobre kilkanaście minut, ale musiałam wziąć się w garść, ponieważ lada chwila Kuba ma wrócić z treningu. Poszłam do łazienki, wzięłam szybki prysznic, umalowałam się. Kiedy wracałam z powrotem do pokoju na łóżku leżał już Kuba.
-Widziałam się z Michałem.
-No i co tam u niego?
-Wszystko dobrze, przywiózł nawet tutaj Nadię.
-Czyli wyjaśnili sobie wszystkie nieporozumienia. Daria dobrze się czujesz? Trochę blado wyglądasz.
-Nic mi nie jest. Nie martw się kochanie.
Po chwili usłyszeliśmy pukanie do drzwi. Okazało się, że to mój brat z Nadią postanowił nas odwiedzić.
-Przyszliśmy zaprosić was na imprezkę powitalną.
-No tak słynne powitalne imprezy reprezentacyjne. To, o której i gdzie mamy się stawić?
-O 20 w stołówce.
-W stołówce?
-No tak. Nawet nie wiesz ile tam jest miejsca jak zsunie się te wszystkie stoliki.
-Ok niech będzie, wierzę ci. To do zobaczenia wieczorem.
-Może macie ochotę wybrać się z nami do sklepu po mały prowiant na imprezkę?
-W sumie to, dlaczego nie.
-No to widzimy się z a dwadzieścia minut przed wejściem do ośrodka.
-Tak jest kapitanie!

czwartek, 4 września 2014

31

Poszliśmy jeszcze na miasto. Do ośrodka wróciliśmy około 20. Było już dawno po kolacji, ale w sumie nie przeszkadzało nam to, bo i tak byliśmy już najedzeni. Od razu skierowaliśmy się do mojego pokoju. Kiedy weszliśmy do pokoju zobaczyliśmy Maćka i Justynę w dosyć dwuznacznej sytuacji. Krótko mówią przekazywali sobie zarazki w naszym pokoju. Teraz już chyba wszystko rozumiem. Maciek wcale nie chciał spędzać czasu ze mną, jemu podobała się Justyna. Tylko, ze ona podobno ma chłopaka. To chyba nie w porządku w stosunku do niego. Będę musiała chyba z nią porozmawiać. Ale to już jutro, teraz nie będę zaprzątać sobie tym głowy. Odświeżyłam się tylko w łazience i kiedy położyłam się do łóżka momentalnie zapadłam w sen. Nie wiem nawet, kiedy Kuba położył się obok mnie. Grunt, że kiedy się obudziłam byłam wtulona w jego silne ramiona. Mogłabym tak leżeć cały dzień. Niestety, kiedy mój królewicz się obudził stwierdził, że jest bardzo głodny. Postanowiłam, że zrobię mu śniadanie, kiedy będzie brał prysznic. Kiedy wyszedł z łazienki czekał na niego pachnący omlet i świeżo parzona kawa.
-Kochanie nie musiałaś.
-Ale chciałam. Zjedz śniadanie, a ja pójdę w tym czasie do łazienki. Może masz ochotę pójść ze mną później na trening dziewczyn?
-W sumie, dlaczego nie. Tylko się pośpiesz, bo jeszcze trening się skończy.
-Zabawne.
Po kilku minutach wychodziliśmy już z mojego pokoju i skierowaliśmy się na salę. Ku mojemu zdziwieniu na Sali trening mieli jednocześnie chłopcy. Co więcej grali nawet w drużynach z dziewczynami.
-Dzień dobry panie trenerze.
-Witam moją pechową podopieczną. Mam nadzieję, że czujesz się już lepiej?
-Tak, dużo lepiej. Właściwie to nie rozumiem, dlaczego nie mogłabym już wrócić do treningów.
-Nie bądź taka w gorącej wodzie kąpana – lepiej dmuchać na zimne – odezwał się Kuba
-A ten młody człowiek to, kto? – zapytał trener
-To mój chłopak Kuba. Też gra w siatkówkę. Tylko, że gra na pozycji libero. Powinien trener kojarzyć, w ostatnim sezonie grał w Jastrzębiu.
-A faktycznie już kojarzę. Może masz ochotę zagrać z chłopakami?
-Naprawdę?
-Nie mam nic przeciwko.
-Chłopaki, dziewczyny przedstawiam wam Kubę zagra z wami.
Trening minął bardzo szybko. Drużyna Kuby wygrała dość gładko. Całe zajęcia przesiedziałam na trybunach lekko się nudząc. Po treningu podszedł do mnie i Kuby trener.
-Możemy porozmawiać?
-Jasne, o co chodzi?
-Chciałbym cię zapytać czy nie myślałeś może o występach w drużynie narodowej?
-Jasne, ale niestety nikt do tej pory mi tego nie zaproponował.
-Może będę miał dla ciebie propozycję współpracy, ale najpierw muszę jeszcze sprawdzić kilka spraw. Mógłbyś wpaść jutro do mojego gabinetu?
-Nie ma sprawy.
-To do zobaczenia i miłego dnia dzieciaczki.

-Słyszałaś? Jest szansa, że będę mógł zagrać w drużynie narodowej! - wypruł się tak, że chyba cały ośrodek go usłyszał.
-Nie musisz się tak drzeć. Stoję obok ciebie.
-Przepraszam cię kochanie. To wszystko z wrażenia. Nie myślałem, że ktoś kiedykolwiek zaproponuje mi coś takiego. Rozumiesz, co to oznacza?
-Co?
-To, że najprawdopodobniej, jeżeli wszystko pójdzie po naszej myśli będę tutaj tobą przez całe zgrupowanie.
-Nie pomyślałam o tym w ten sposób.
-Nie cieszysz się?
-Oczywiście, że się cieszę. Po prostu nie mam siły, może wrócimy do pokoju?
-Źle się czujesz?
-Wszystko w porządku po prostu trochę chce mi się spać.
-Może jednak pójdziemy najpierw do lekarza?
-Nie przesadzaj nic mi nie jest. Po prostu chcę się położyć, czy to tak trudno zrozumieć?
-Nie, przepraszam cię kochanie, już idziemy.
Gdy tylko przekroczyliśmy próg pokoju Daria od razu położyła się do łóżka. Momentalnie zasnęła i nie obudziła się już do końca dnia. Ja natomiast siedziałem sobie na fotelu i wpatrywałem się w nią. Wyglądała tak słodko, kiedy spała. Musiało śnić jej się coś przyjemnego, bo uśmiechała się prześlicznie przez sen. Z mojego rozważania wyrwał mnie dopiero dźwięk otwierania drzwi. Okazało się, że do pokoju wszedł Maciek z Justyną.
-Możecie zachowywać się troszeczkę ciszej?
-Dlaczego? Przecież jest środek dnia.
-Daria właśnie zasnęła.
-O tej porze? Przecież jest dopiero 13.
-Trochę źle się dzisiaj czuła.
-Mam nadzieję, że jutro będzie się już dobrze czuła.
-Też mam taką nadzieję. Maciek możemy porozmawiać?
-Jasne, może się przejdziemy?
-Czemu nie.
-Co cię łączy z Justyną?
-Daria już się wygadała?
-Nie musiała nic mówić. Sytuacja, w której ostatnio was zastaliśmy mówiła sama za siebie.
-No tak, ale Daria chyba nie wie wszystkiego. Z tego, co wiem to Daria wie, że Justyna ma chłopaka. Nie wie tylko, że tym chłopakiem jestem ja.
-Ale podobno chłopak Justyny został w jej rodzinnym mieście.
-Justyna tak myślała, do samego końca nie mówiłem jej, że też jadę na zgrupowanie to miała być niespodzianka. I jak widać udała się.
-No to dziewczyny muszą chyba to sobie wyjaśnić.
-Na pewno o tym porozmawiają. Co u ciebie słychać?
-Całkiem nieźle. W ostatnim sezonie przeniosłem się do Jastrzębia, przez część sezonu grałem nawet w podstawowym składzie. Poznałem Darię. Jesteśmy od prawie roku parą, chodzimy razem do klasy. I niewykluczone, że niedługo będziemy grać razem na boisku.
-Co? O czym ty mówisz?
-Trener rozmawiał dzisiaj ze mną na temat powołania do drużyny, ale na razie to nic pewnego.
-A, kiedy będziesz miał ostateczną odpowiedz?
-Jutro mam pójść do trenera.
-No to mam nadzieję, że wszystko pójdzie po twojej myśli.
-Też mam taką nadzieję. Może jak Daria się już lepiej poczuje pójdziemy razem na miasto albo do kina?
-W sumie, czemu nie Justyna na pewno się ucieszy.
-No to jesteśmy umówieni.
Do końca dnia nie wychodziłem już z pokoju. A kiedy obudziłem się rano miałem tyle energii, że mógłbym góry przenosić. Postanowiłem, że zrobię śniadanie dla siebie i Darii. Kiedy kończyłem już robić kanapki do kuchni weszła zaspana Daria.
-Zrobiłeś śniadanie? Jesteś kochany.
-Pomyślałem, że będziesz chciała zjeść coś dobrego. A tak w ogóle to jak się dzisiaj czujesz? Jest już lepiej?
-Znacznie lepiej. Czuję, że wracają mi siły.
-To się cieszę. Umówiłem nas na wyjście z Maćkiem i Justyną.
-Kiedy?
-Jak będziesz się już lepiej czuła. Czyli mniej więcej za kilka dnia. W ogóle to musisz chyba porozmawiać z Justyną o tej całej sytuacji.
-O, jakiej sytuacji. Nie muszę z nią o niczym rozmawiać, jest duża wie, co robi. To jej życie, nie mam zamiaru się wtrącać.
-Ja mimo wszystko tak uważam i zdania nie zmienię.
-Możemy zmienić temat? Kiedy idziesz do trenera?
-Zjem śniadanie i idę. Mam nadzieję, że będą tam czekać na mnie dobre wiadomości.
-Na pewno w końcu grasz świetnie. Nic dziwnego, że trener tak szybko się na tobie poznał.
-Mówiłeś Michałowi o tym, że do mnie jedziesz?
-Nie. Pomyślałem, że jak będziesz chciała żeby Michał wiedział to sama do niego zadzwonisz. Nie chciałem robić niczego za twoimi plecami.
-Mówiłam ci już dzisiaj, że cię kocham?
-Mówiłaś, ale możesz mówić mi to cały czas nie przeszkadza mi to.
-Zbieraj się już do tego trenera, bo nie mogę się już doczekać decyzji. Trzymam kciuki.
-Ok. ja idę, a ty poszukaj może jakiegoś filmu obejrzymy sobie potem. Co ty na to?
-Świetny pomysł, ale ostrzegam żadnych horrorów.
-Niech ci będzie. To idę, pa.

Chwilę po tym jak Kuba opuścił mój pokój wróciła Justyna.
-Możemy porozmawiać?
-O, czym?
-Chciałam ci to wszystko wytłumaczyć.
-Nie musisz mi się z niczego tłumaczyć nie jestem twoją matką.
-Nie muszę, ale chcę. Pamiętasz jak opowiadałam ci, że mam chłopaka.
-Pamiętam, ale najwyraźniej ty już o tym nie pamiętasz.
-Bo chodzi o to, że tym chłopakiem jest właśnie Maciek.
-Ale przecież twój chłopak został w twoim rodzinnym mieście.
-Bo tak myślałam. Maciek nic mi nie powiedział o tym, że dostał powołanie. Dowiedziałam się dopiero, kiedy tutaj przyjechałam. Spotkałam go na korytarzu. A potem on wpadł na ciebie i resztę historii już znasz.
-Trochę to pokręcone.
-Dla ciebie. A co dopiero dla mnie. Myślałam, że będę musiała się z nim rozstać na tak długo, a tu proszę taka niespodzianka.
-Widzę, że nie tylko ja mam szczęście.
-A tobie, o co chodzi?
-Możliwe, że Kuba też dostanie powołanie. Właśnie poszedł porozmawiać z trenerem. Wyobrażasz sobie jakby było fajnie gdyby to się potwierdziło.
-Maciek na razie nie mieszka z nikim w pokoju. Może przeprowadziłabym się do niego, a ty zamieszkałabyś z Kubą.
-Świetny pomysł. A w ogóle to, dlaczego nie jesteś na treningu?
-Wyszłam wcześniej, żeby porozmawiać z tobą. Nie mogłam znieść już dłużej tej atmosfery między nami.
-Cieszę się, że sobie wszystko wyjaśniłyśmy.
-Może pójdziemy na dół mam ochotę na coś słodkiego, a jak na złość nie mamy nic słodkiego w pokoju.
-Jasne możemy iść, ale nie liczyłabym na twoim miejscu na jakieś rarytasy.
-Wystarczy mi jakakolwiek czekolada.
-To powinno być.
-No i świetnie. Może spotkamy Kubę na dole. Nie mogę się już doczekać

wtorek, 2 września 2014

30

-Daria? – gdy tylko weszliśmy do pokoju napadła na mnie Justyna, – co się stało?
-Nic takiego.
-To moja wina wpadłem na Darię i niestety będzie musiała przez to wytrzymać tydzień bez gry.
-Szkoda, miałam nadzieję, że będziemy razem grać. Trudno poczekam ten tydzień i zajmę się tobą.
-Dzięki jesteś kochana.
-Nie ma, za co, jestem pewno, że ty postąpiłabyś tak samo.
-Wiesz, co Daria ja chyba jednak będę się zbierał przypomniało mi się, że mam coś do załatwienia.
-Jaka szkoda – powiedziałam z ulgą.
Kiedy tylko zamknęły się drzwi za Maćkiem odetchnęłam z ulgą. Dziękowałam Bogu, że jednak nie został. Może jest fajnym chłopakiem, ale na mnie wcale nie zrobił dobrego wrażenia.
-Daria, kto to był?
-Jakiś Maciek. Nie wiem dokładnie, kto to, ale wiem, że nie potrafi chodzić.
-Nie przesadzaj każdemu może się zdążyć.
-Fajnie, że ja przez jego nieuwagę będę musiała tydzień spędzić w łóżku i nie będę trenować.
-Oj już nie denerwuj się tak. W sumie to możesz zadzwonić do Kuby może do ciebie wpadnie.
-Świetny pomysł. Już do niego dzwonię.

Perspektywa Kuby
Daria wyjechała dopiero 2kilka godzin temu, a ja tęsknię za nią tak jakby nie było jej już, co najmniej tydzień. Wróciłem do domu i zacząłem oglądać nasze wspólne zdjęcia. Następnie zrobiłem sobie jakiś obiad i usiadłem w salonie przed telewizorem. Po chwili usłyszałem dźwięk dzwoniącej komórki. Na wyświetlaczu pojawiło się zdjęcie Darii.
-Kochanie już się stęskniłaś?
-Jasne, że tak. Nawet nie wiesz jak bardzo. Ale dzwonię w innej sprawie. Chciałbyś do mnie przyjechać?
-Nie będę ci przeszkadzał w treningach?
-Na razie nie będę trenować.
-Jak to? Co się stało?
-Po prostu miałam mały wypadek
-Jaki wypadek? Spuściłem cię na chwilę z oka, a ty już coś sobie zrobiłaś?
-To nie moja wina, że jakiś idiota na mnie wpadł.
-Nie denerwuj się już tak. Postaram się przyjechać najszybciej jak to będzie możliwe.
-Czekam z niecierpliwością.
-Do zobaczenia.
Resztę dnia spędziłam sama na nudnym oglądaniu filmów w telewizji. Nudziło mi się strasznie. Na szczęście trening był dzisiaj w miarę krótki, więc niedługo dołączyła do mnie Justyna. Siedziałyśmy sobie do późna w nocy i rozmawialiśmy. Dowiedziałam się o niej wielu ciekawych rzeczy. Położyłyśmy się spać koło 4 nad ranem. Pewnie siedziałybyśmy dłużej, ale Justyna ma jutro rano trening i musi być wyspana. Kiedy obudziłam się rano koło mojego łóżka zobaczyłam Kubę. Nie mogłam uwierzyć własnym oczom.
-Ty naprawdę tutaj jesteś? Uszczypnij mnie, bo nie uwierzę.
-Jak sobie życzysz.
-Ej nie tak mocno, już wierzę. Chodź tu do mnie – bez wahania wskoczył do mnie do łóżka.
-A tak w ogóle to, kto cię tutaj wpuścił?
-Ta twoja współlokatorka mnie wpuściła, a sama musiała iść na trening. A możesz mi powiedzieć, co ci się właściwie stało?
-Nic takiego. Jakiś idiota na mnie wpadł i niestety muszę się oszczędzać przez najbliższy tydzień.
-No to chyba nie polubiłaś tego chłopaka.
-A jak miałam go polubić. Jestem pierwszy raz na zgrupowaniu i nie mogę grać świetnie po prostu. Po rękach powinnam go normalnie całować. Jedyny plus z tej całej sytuacji jest taki, że dzięki temu mogę się tak szybko spotkać z tobą.
-No widzisz zawsze trzeba doszukiwać się pozytywów – pocałował mnie.
-Zawsze potrafisz poprawić mi humor. Kocham cię.
-Ja ciebie też. Co dzisiaj robimy?
-Niestety nie mogę chodzić, więc zostaje nam tylko siedzenie w pokoju.
-A ten lekarz zabronił ci chodzenia czy wychodzenia z hotelu?
-W sumie to chyba tylko chodzenia, ale nie jestem pewna.
-To poczekaj tu na mnie, ja pójdę do tego twojego lekarza, zapytam się i zaraz wrócę – zanim zdążyłam coś powiedzieć jego już nie było w pokoju.
-Genialnie, ciekawe, co on takiego wymyślił?!
Nie minęło kilka minut, a Kuba wrócił ponownie do pokoju. Położył się obok mnie i pocałował.
-I, co?
-Możemy iść. Pod warunkiem, że będziesz jak najmniej chodzić. Dlatego postanowiłem, że będę cię wszędzie nosił na rękach.
-Oszalałeś?
-Ja? Nie wręcz przeciwnie jestem całkiem zdrowy. Zaniosę cię teraz do łazienki. Przebierzesz się, umalujesz i co tam jeszcze będziesz chciała, a potem idziemy. Mam dla ciebie niespodziankę.
-Nie lubię niespodzianek.
-To polubisz.
-Nie polubię. Nie ma mowy.
Jakieś pół godziny później byłam gotowa. Niechętnie, ale w końcu zgodziłam się pójść z Kubą. Kiedy wychodziliśmy z ośrodka natknęliśmy się na Maćka.
-Maciek?
-Kuba?
-Co ty tutaj robisz?
-Przyjechałem na zgrupowanie. A ty skąd się tutaj wziąłeś?
-Przyjechałem do swojej dziewczyny.
-To Daria jest twoją dziewczyną? – chcielibyście zobaczyć jego minę. Wyglądał jakby ktoś przywalił mu obuchem w głowę.
-Raczej nie trzymałbym na rękach obcej dziewczyny.
-No tak. Sorry za głupie pytanie.
-Przepraszam cię Maciek, ale trochę się śpieszymy.
-Nie masz, za co przepraszać. Może spotkamy się jutro?
-Niewykluczone, odezwę się do ciebie jutro. Cześć.

-Skąd go znasz?
-Znamy się już od kilku ładnych lat. Graliśmy nawet kiedyś razem w drużynie. Dlaczego pytasz?
-Bo to właśnie on wczoraj na mnie wpadł.
-Maciek?
-Tak.
-No na pewno nie zrobił tego specjalnie s końcu znam go trochę.
-Jakoś mnie to nie pociesza.
-Przynajmniej dzięki temu możemy pobyć trochę razem.
-I to jest jedyny pozytywny punkt tego wszystkiego. To może jednak powiesz mi gdzie idziemy?
-Nie ma mowy. Dowiesz się jak dotrzemy na miejsce.
-Świetnie. A kiedy dotrzemy?
-Za kilka minut.

Po kilku minutach dotarliśmy na przepiękną polanę niedaleko ośrodka.
-Tu jest przepięknie.
-Cieszę się, że ci się podoba. To moje ulubione miejsce tutaj.
-Kiedy je odkryłeś?
-Będzie już jakieś kilka lat temu. Trafiłem na nie, kiedy przyjechałem tu w wieku bodajże ośmiu lat. Od tego czasu zawsze, kiedy tutaj jestem przychodzę tu. Wiesz, że jesteś pierwszą osobą, którą tutaj przyprowadziłem?
-Cieszę się, że chciałeś mi pokazać to miejsce.
-To będzie takie nasze miejsce. Będziemy tutaj przyjeżdżać w każdą naszą rocznicę. Co ty na to?
-Świetny pomysł. Jesteś kochany wiesz?
-Wiem, wiem. Masz może ochotę na lody albo czekoladę?
-Jasne. Pewnie znasz tu jakąś przytulną restaurację, albo coś takiego. Prowadź.

niedziela, 31 sierpnia 2014

29

Kolacja była przepyszna. Cały czas jednak w mojej głowie siedziała myśl, że już jutro się rozstaniemy na dobre kilka tygodni. Mam nadzieję, że ten czas minie szybko. Pociesza mnie to, że tydzień po mnie do Spały przyjedzie Michał, który również zacznie swoje zgrupowanie.
-O, czym myślisz?
-Zastanawiam się czy będziesz za mną tęsknił?
-Ale głupie pytanie! Oczywiście, że będę. Nie wiem jak wytrzymam tak długą rozłąkę.
-Będziemy rozmawiać przez internet, będę dzwonić.
-Zamknij oczy.
-Co?
-Zamknij oczy – powiedział mi czule do ucha.
-Po, co?
-Nie pytaj tylko zamknij – posłusznie zamknęłam oczy.
Po chwili poczułam jak na mojej szyi zawisa coś zimnego. Gdy otworzyłam oczy zauważyłam przepiękny naszyjnik z literą K na przywieszce.
-To żebyś zawsze o mnie pamiętała.
-I tak bym pamiętała, ale bardzo dziękuję – dałam mu całusa. – o czym rozmawiałeś dzisiaj z Michałem?
-Nieważne, takie tam męskie sprawy.
-Wiesz, o czym dzisiaj z nim rozmawiałam?
-Nie mam pojęcia.
-Zafundował mi małą lekcję uświadamiającą. Wiesz, o co mi chodzi?
-Chyba troszeczkę się spóźnił nie uważasz? – zamruczał mi do ucha. Ledwie powstrzymałam się od śmiechu
-Nie dziwię ci się – uśmiechnął się. Nie wytrzymałam i wpiłam się w jego usta. Tego, co się działo później możecie się już domyśleć.
Następnego dnia obudziliśmy się kilka minut po dziesiątej. Świetnie, a o jedenastej miałam wyruszyć w podróż do Spały. Wyskoczyłam z łóżka jak poparzona i pognałam do łazienki, żeby się ogarnąć. Po chwili zwarta i gotowa stałam już w kuchni i przygotowywałam sobie szybkie śniadanie. W międzyczasie zdążyłam jeszcze zadzwonić do Michała żeby przywiózł mi bagaże na miejsce zbiórki. Jakie to szczęście, że nie zostawiłam pakowania na ostatnią chwilę. Jednak przezorny zawsze ubezpieczony. Ponagliłam jeszcze Kubę żeby się pośpieszył, bo nie mam czasu. Dzięki Bogu mnie posłuchał. Spiął się i po chwili wychodziliśmy już z jego domu. Na miejsce dotarliśmy po kilku minutach. Kilka dziewczyn już się tam znajdowało. Wspomniałam wam, że nie lubię pożegnań? Jeżeli nie to właśnie mówię.
-Będziesz tęsknić?
-Nawet nie wiesz jak bardzo – uśmiechnęłam się przez nachodzące mi do oczu łzy. Kuba musiał to zauważyć, bo momentalnie znalazłam się w jego ramionach.
-Kochanie nie przejmuj się. Zobaczysz jak szybko to minie, a ja postaram się odwiedzić cię w spalskim królestwie.
-Naprawdę?
-Jasne, że tak. Myślisz, że wytrzymałbym tyle czasu bez spotkań z tobą?
-Kocham cię wiesz?
-Wiem, wiem ja ciebie też kocham głuptasku.
-Ekchem. Nie chciałbym wam przeszkadzać, ale zaraz odjadą bez ciebie – obok nas pojawił się Michał.
-O kurcze – wszystkie dziewczyny, które stały tutaj, gdy przyszliśmy siedziały już w autobusie, a na parkingu stałam tylko ja – przywiozłeś walizki?
-Tak. Wsadziłem je już nawet do bagażnika.
-No to chyba czas na mnie. Już za wami wszystkimi tęsknię. Michał pozdrów Nadię, a ty mi się tu pilnuj – pogroziłam palcem Popiwczakowi.
-Nie martw się dla mnie liczysz się tylko ty.
-Do zobaczenia w Spale braciszku.
Kiedy weszłam do autobusu i zajęłam miejsce do oczu napłynęły mi łzy. Pomachałam jeszcze stojącym Kubie i Michałowi, a po chwili straciłam już ich całkiem z oczu.
-Chłopak? – usiadła koło mnie jakaś dziewczyna.
-Tak chłopak.
-Widać, że jesteście ze sobą bardzo mocno związani. Justyna jestem.
-Daria.
-Wiem, co czujesz też zostawiłam chłopaka. Ile z nim jesteś?
-Jakieś 7 – 8 miesięcy. Gra w drużynie z moim bratem i chodzi razem ze mną do klasy. W sumie to mój pierwszy poważny chłopak.
-Rozumiem.
Z Justyną przegadałam prawie całą drogę do Spały. Kiedy okazało się, że pokoje są dwuosobowe bez wahania wzięłyśmy razem pokój. Pokoje były przepiękne. W każdym z nich znajdował się telewizor, 2 łóżka i wiele wiele innych sprzętów. Ponadto każdy pokój posiadał osobną kuchnię. Więc mogłyśmy same przegotowywać sobie posiłki, nie musiałyśmy za każdym razem udawać się na stołówkę. Łazienki też były dwie i to pewnie znacząco ułatwia nam życie. Nie będzie codziennych kłótni o to, kto pierwszy ma iść do łazienki.
-Jaki wypas. Patrz mamy kuchnię.
-Świetnie, tylko jest mały problem. Ja nie umiem gotować.
-Nie martw się mi wychodzi to całkiem dobrze.
-No to dobrze. Wiesz, co mam pomysł, może pójdziemy się przejść, pozwiedzamy miasto. Może jakieś zakupy?
-W sumie, dlaczego nie. Tylko się przebiorę i możemy iść.
-Ok. To ja też się poprawię trochę i ruszamy na podbój Spały.
Po półgodzinie byłyśmy już gotowe. Kiedy wychodziłyśmy z ośrodka Justyna wyszła pierwsza, a ja wyszłam chwilę po niej. Oczywiście wychodząc musiałam na kogoś wpaść. Upadając uderzyłam się bardzo mocno w głowę. Ocknęłam się dopiero po kilku minutach. Jak się okazało leżałam właśnie w gabinecie lekarskim.
-Co się stało?
-To moja wina wpadłem na ciebie. Przepraszam cię najmocniej, chyba zniszczyłem twoje plany.
-Nic się nie stało.
-Pani Dario jak się pani czuje?
-Głowa mnie trochę boli.
-Nic dziwnego. Uderzyła się pani bardzo mocno. Dlatego, niestety nie będzie pani mogła uczestniczyć w treningach przez tydzień.
-To nie możliwe?! Dopiero przyjechałam i takie coś.
-Przepraszam cię Daria. Nie chciałem po prostu cię nie zauważyłem.
-Wiesz gdzie możesz sobie wsadzić to swoje przepraszam? A właściwie to nie przypominam sobie żebym przechodziła z tobą na ty. I wielkie, dzięki, że załatwiłeś mi pierwszy tydzień zgrupowania – podniosłam się i chciałam wyjść, ale niestety zakręciło mi się w łowie i o mały włos znowu doświadczyłam zderzenia trzeciego stopnia z ziemią. W ostatniej chwili złapał mnie chłopak, z którym wcześniej się zderzyłam.
-Chyba będę musiał pomóc ci wrócić do pokoju, bo nie dasz rady wrócić o własnych nogach.
-Dam sobie radę. Nie martw się o mnie.
-Nie dyskutuj – wziął mnie na ręce i wyszliśmy z gabinetu, – w którym pokoju mieszkasz?
-Drugie piętro pokój 315.
-No to chyba jesteśmy sąsiadami.
-Ekstra – przewróciłam oczami.
-Nie cieszysz się? Ja się cieszę, że mam taką ładną sąsiadkę. Zdradzisz mi ten sekret i powiesz jak masz na imię?
-Daria.
-Ja mam na imię Maciek. Mam nadzieję, że będziemy mieli okazję się lepiej poznać – zignorowałam go i nie odzywałam się aż do momentu, kiedy dotarliśmy do mojego pokoju.
-Dziękuję ci za odstawienie mnie do pokoju. Może wejdziesz? – zaproponowałam to tylko z grzeczności. A w głębi duszy miałam nadzieję, że się nie zgodzi. Niestety z chęcią przystał na moją propozycję.

piątek, 29 sierpnia 2014

28

Niepewnie wstałam z ławki. Spojrzałam jeszcze ostatni raz na Kubę i skierowałam się w kierunku mieszkania Nadii. Lodówka zapewne była pusta, więc po drodze kupiłam sobie dwa opakowania lodów. Często, kiedy mam zły humor siadam sobie na parapecie, słucham muzyki i zajadam się moimi ulubionymi waniliowymi lodami. Kiedy wychodziła z biedronki zauważyłam, że przygląda mi się jakiś typ. Przestraszyłam się, bo robiło się już ciemno, a miałam przed sobą jeszcze spory kawałek drogi. Postanowiłam, że pojadę autobusem to będzie bezpieczniejsze niż samotne wędrówki przez miasto. Na szczęście, kiedy weszłam do autobusu jego już nie było. Trochę spokojniejsza dotarłam na osiedle i weszłam do mieszkania. Tam od razu włączyłam płytę z dołującą muzyką, która całkowicie pasowała do mojego dzisiejszego nastroju. Po dwóch godzinach z lodów nie zostało już nic, a ja leżałam w łóżku i zastanawiałam się nad tą sytuacją. Może rzeczywiście powinnam uwierzyć Kubie, może to nie jego wina, przecież dobrze wiem, jaka jest Sandra. Kuba jest moim chłopakiem to chyba jemu powinnam ufać. W z tymi wszystkimi wątpliwościami w głowie zasnęłam. Obudziłam się jednak po godzinie zlana potem. Śniło mi się, że reprezentacja Polski w piłce siatkowej jechała na jakiś mecz towarzyski. Autobus wpadł w poślizg. Prawie nikomu nic złego się nie stało, ale mój brat niestety nie przeżył. Ten sen uświadomił mi, że trzeba się cieszyć tym, co się ma i nie zastanawiać się nad tym, co przyniesie jutro. Niewiele myśląc złapałam za telefon i wybrałam numer Kuby. Odebrał po kilku sygnałach.
-Słucham – usłyszałam jego zaspany głos.
-Przepraszam obudziłam cię?
-Daria? Czemu dzwonisz o tej porze? Co się stało?
-Chciałabym ci powiedzieć, że cię kocham i że ci wierzę.
-Cieszę się. Michał nie jest zły, że nie śpisz o tej porze?
-Nie śpię dzisiaj w domu.
-A gdzie?
-Michał poprosił mnie żebym zanocowała dzisiaj w mieszkaniu Nadii.
-Gdzie to jest?
-Piotrkowska 33 – usłyszałam głuchy odgłos zerwanego połączenia. Trochę mnie to zdziwiło. Po dziesięciu minutach usłyszałam dźwięk dzwonka do drzwi. Zdziwiona podeszłam do wizjera. Okazało się, że za nimi stoi Kuba. Szybko otworzyłam i wpuściłam go do środka.
-Co ty tutaj robisz?
-Nie mogłem się powstrzymać. Musiałem przyjechać. Bałem się, tak strasznie się bałem, że mi nie uwierzysz, a ja nie wytrzymałbym bez ciebie. Jesteś całym moim życiem. Wziął mnie na ręce i zaczął kręcić. Następnie wpił się w moje usta. Najpierw pocałunek był delikatny, ale z każdą chwilą przeradzał się w coraz namiętniejszy, a ja pod chwilą impulsu zaprowadziłam go do sypialni. I tak oto spędziłam moją pierwszą noc z Kubą – moją pierwszą miłością.

Tydzień minął błyskawicznie. Ja musiałam powoli szykować się na zgrupowanie kadry juniorek, a Michał na swoje. Obydwoje musieliśmy zostawić w Jastrzębiu nasze drugie połówki. Mój związek z Kubą po tym całym wydarzeniu scementował się jeszcze bardziej. Dzisiaj jest ostatni dzień przed wyjazdem. Kuba zaprosił mnie na kolację. Właśnie szykowałam się do wyjścia, kiedy do mojego pokoju wparował Michał. Wydedukował chyba, ze to będzie najlepszy moment na tzw. „rozmowę uświadamiającą”. Myślałam, że nie wyrobię ze śmiechu. Trochę się spóźnił nie ma, co. Zresztą przez całe gimnazjum miałam zajęcia z wychowania do życia w rodzinie. Kiedy zaczął mówić o dzieciach nie wytrzymałam i zdzieliłam go po łbie mówiąc, że nie mam zamiaru paprać się w pieluchach. Cudem udało mi się wypchać go z pokoju i mogłam w spokoju dokończyć swoje przygotowania. Po jakiejś pół godzinie byłam gotowa, po chwili w całym mieszkaniu rozbrzmiał odgłos dzwonka do drzwi. Poprosiłam Nadie by otworzyła, a ja zarzuciłam na siebie swoją ramoneskę i wyszłam z pokoju. Kuba siedział w salonie razem z Michałem. Rozmawiali o czymś namiętnie, ale gdy tylko weszłam do salonu uniknęli. Kuba natychmiast się podniósł i momentalnie znalazł obok mnie. Wyszeptał mi do ucha, że ślicznie wyglądam. Uśmiechnęłam się i dałam mu całusa w policzek. Pożegnałam się z Michałem i Nadią i wyszliśmy z domu. Okazało się, że na kolację idziemy do Kuby do domu. Trochę mnie to zdziwiło, ale jego rodzice wyjechali gdzieś na kilka dni, więc siłą rzeczy miał wolną chatę. Drogę do domu Kuby pokonaliśmy w ciszy. Nie potrzebne były żadne słowa. Najważniejsze było to, że byliśmy ze sobą razem. Kiedy weszliśmy do domu Kuba wziął ode mnie moją ramoneskę powiesił na wieszaku, a potem zaprowadził mnie do salonu. Sam poszedł do kuchni żeby odgrzać naszą kolację.
-To, co dzisiaj jemy?
-Zapiekankę ziemniaczaną, a na deser jabłecznik.
-Powiedz mi jeszcze, że sam to przygotowałeś?
-Zapiekankę tak, ale ciasto zrobiła moja mama. Nie potrafię piec – zrobił smutną minę.
-Nie martw się ja potrafię. Zresztą i tak potrafisz zrobić więcej w kuchni niż mój brat.
-Tak. Dobrze wiem, na co stać Michała.
-Przynajmniej teraz nie muszę się z nim męczyć, bo Nadia wyręcza go w kuchni.
-Przepraszam cię na chwilę, muszę wyjąć zapiekankę – wyszedł na chwilę z kuchni by wrócić z pysznie pachnącą zapiekanką w rękach.
-Jeżeli smakuje tak jak pachnie to musi być świetna.
-Mam nadzieję, że będzie ci smakować – nałożył mi kawałek.
-Na pewno.

Długi rozdział dziś wszedł :D następny w niedzielę. Mam nadzieję po wygranym meczu z Serbią.
Czytasz - komentujesz ;)