wtorek, 2 września 2014

30

-Daria? – gdy tylko weszliśmy do pokoju napadła na mnie Justyna, – co się stało?
-Nic takiego.
-To moja wina wpadłem na Darię i niestety będzie musiała przez to wytrzymać tydzień bez gry.
-Szkoda, miałam nadzieję, że będziemy razem grać. Trudno poczekam ten tydzień i zajmę się tobą.
-Dzięki jesteś kochana.
-Nie ma, za co, jestem pewno, że ty postąpiłabyś tak samo.
-Wiesz, co Daria ja chyba jednak będę się zbierał przypomniało mi się, że mam coś do załatwienia.
-Jaka szkoda – powiedziałam z ulgą.
Kiedy tylko zamknęły się drzwi za Maćkiem odetchnęłam z ulgą. Dziękowałam Bogu, że jednak nie został. Może jest fajnym chłopakiem, ale na mnie wcale nie zrobił dobrego wrażenia.
-Daria, kto to był?
-Jakiś Maciek. Nie wiem dokładnie, kto to, ale wiem, że nie potrafi chodzić.
-Nie przesadzaj każdemu może się zdążyć.
-Fajnie, że ja przez jego nieuwagę będę musiała tydzień spędzić w łóżku i nie będę trenować.
-Oj już nie denerwuj się tak. W sumie to możesz zadzwonić do Kuby może do ciebie wpadnie.
-Świetny pomysł. Już do niego dzwonię.

Perspektywa Kuby
Daria wyjechała dopiero 2kilka godzin temu, a ja tęsknię za nią tak jakby nie było jej już, co najmniej tydzień. Wróciłem do domu i zacząłem oglądać nasze wspólne zdjęcia. Następnie zrobiłem sobie jakiś obiad i usiadłem w salonie przed telewizorem. Po chwili usłyszałem dźwięk dzwoniącej komórki. Na wyświetlaczu pojawiło się zdjęcie Darii.
-Kochanie już się stęskniłaś?
-Jasne, że tak. Nawet nie wiesz jak bardzo. Ale dzwonię w innej sprawie. Chciałbyś do mnie przyjechać?
-Nie będę ci przeszkadzał w treningach?
-Na razie nie będę trenować.
-Jak to? Co się stało?
-Po prostu miałam mały wypadek
-Jaki wypadek? Spuściłem cię na chwilę z oka, a ty już coś sobie zrobiłaś?
-To nie moja wina, że jakiś idiota na mnie wpadł.
-Nie denerwuj się już tak. Postaram się przyjechać najszybciej jak to będzie możliwe.
-Czekam z niecierpliwością.
-Do zobaczenia.
Resztę dnia spędziłam sama na nudnym oglądaniu filmów w telewizji. Nudziło mi się strasznie. Na szczęście trening był dzisiaj w miarę krótki, więc niedługo dołączyła do mnie Justyna. Siedziałyśmy sobie do późna w nocy i rozmawialiśmy. Dowiedziałam się o niej wielu ciekawych rzeczy. Położyłyśmy się spać koło 4 nad ranem. Pewnie siedziałybyśmy dłużej, ale Justyna ma jutro rano trening i musi być wyspana. Kiedy obudziłam się rano koło mojego łóżka zobaczyłam Kubę. Nie mogłam uwierzyć własnym oczom.
-Ty naprawdę tutaj jesteś? Uszczypnij mnie, bo nie uwierzę.
-Jak sobie życzysz.
-Ej nie tak mocno, już wierzę. Chodź tu do mnie – bez wahania wskoczył do mnie do łóżka.
-A tak w ogóle to, kto cię tutaj wpuścił?
-Ta twoja współlokatorka mnie wpuściła, a sama musiała iść na trening. A możesz mi powiedzieć, co ci się właściwie stało?
-Nic takiego. Jakiś idiota na mnie wpadł i niestety muszę się oszczędzać przez najbliższy tydzień.
-No to chyba nie polubiłaś tego chłopaka.
-A jak miałam go polubić. Jestem pierwszy raz na zgrupowaniu i nie mogę grać świetnie po prostu. Po rękach powinnam go normalnie całować. Jedyny plus z tej całej sytuacji jest taki, że dzięki temu mogę się tak szybko spotkać z tobą.
-No widzisz zawsze trzeba doszukiwać się pozytywów – pocałował mnie.
-Zawsze potrafisz poprawić mi humor. Kocham cię.
-Ja ciebie też. Co dzisiaj robimy?
-Niestety nie mogę chodzić, więc zostaje nam tylko siedzenie w pokoju.
-A ten lekarz zabronił ci chodzenia czy wychodzenia z hotelu?
-W sumie to chyba tylko chodzenia, ale nie jestem pewna.
-To poczekaj tu na mnie, ja pójdę do tego twojego lekarza, zapytam się i zaraz wrócę – zanim zdążyłam coś powiedzieć jego już nie było w pokoju.
-Genialnie, ciekawe, co on takiego wymyślił?!
Nie minęło kilka minut, a Kuba wrócił ponownie do pokoju. Położył się obok mnie i pocałował.
-I, co?
-Możemy iść. Pod warunkiem, że będziesz jak najmniej chodzić. Dlatego postanowiłem, że będę cię wszędzie nosił na rękach.
-Oszalałeś?
-Ja? Nie wręcz przeciwnie jestem całkiem zdrowy. Zaniosę cię teraz do łazienki. Przebierzesz się, umalujesz i co tam jeszcze będziesz chciała, a potem idziemy. Mam dla ciebie niespodziankę.
-Nie lubię niespodzianek.
-To polubisz.
-Nie polubię. Nie ma mowy.
Jakieś pół godziny później byłam gotowa. Niechętnie, ale w końcu zgodziłam się pójść z Kubą. Kiedy wychodziliśmy z ośrodka natknęliśmy się na Maćka.
-Maciek?
-Kuba?
-Co ty tutaj robisz?
-Przyjechałem na zgrupowanie. A ty skąd się tutaj wziąłeś?
-Przyjechałem do swojej dziewczyny.
-To Daria jest twoją dziewczyną? – chcielibyście zobaczyć jego minę. Wyglądał jakby ktoś przywalił mu obuchem w głowę.
-Raczej nie trzymałbym na rękach obcej dziewczyny.
-No tak. Sorry za głupie pytanie.
-Przepraszam cię Maciek, ale trochę się śpieszymy.
-Nie masz, za co przepraszać. Może spotkamy się jutro?
-Niewykluczone, odezwę się do ciebie jutro. Cześć.

-Skąd go znasz?
-Znamy się już od kilku ładnych lat. Graliśmy nawet kiedyś razem w drużynie. Dlaczego pytasz?
-Bo to właśnie on wczoraj na mnie wpadł.
-Maciek?
-Tak.
-No na pewno nie zrobił tego specjalnie s końcu znam go trochę.
-Jakoś mnie to nie pociesza.
-Przynajmniej dzięki temu możemy pobyć trochę razem.
-I to jest jedyny pozytywny punkt tego wszystkiego. To może jednak powiesz mi gdzie idziemy?
-Nie ma mowy. Dowiesz się jak dotrzemy na miejsce.
-Świetnie. A kiedy dotrzemy?
-Za kilka minut.

Po kilku minutach dotarliśmy na przepiękną polanę niedaleko ośrodka.
-Tu jest przepięknie.
-Cieszę się, że ci się podoba. To moje ulubione miejsce tutaj.
-Kiedy je odkryłeś?
-Będzie już jakieś kilka lat temu. Trafiłem na nie, kiedy przyjechałem tu w wieku bodajże ośmiu lat. Od tego czasu zawsze, kiedy tutaj jestem przychodzę tu. Wiesz, że jesteś pierwszą osobą, którą tutaj przyprowadziłem?
-Cieszę się, że chciałeś mi pokazać to miejsce.
-To będzie takie nasze miejsce. Będziemy tutaj przyjeżdżać w każdą naszą rocznicę. Co ty na to?
-Świetny pomysł. Jesteś kochany wiesz?
-Wiem, wiem. Masz może ochotę na lody albo czekoladę?
-Jasne. Pewnie znasz tu jakąś przytulną restaurację, albo coś takiego. Prowadź.

3 komentarze:

  1. Genialny rozdział :) Mam nadzieję że mimo rozłąki ten związek przetrwa :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetny rozdział.
    Miłość przetrwa wszystko i ich też na pewno :)
    Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  3. Matko, świetne!
    Ciekawi mnie jeszcze ten tajemniczy Maciek... :)

    OdpowiedzUsuń